Nie udało się biało-czerwonym wykonanie planu minimum, jakim był awans do ćwierćfinału mistrzostw świata. Polacy w fazie grupowej robili wszystko, aby uniknąć gry przeciwko Hiszpanii lub Chorwacji. Tymczasem marzenia o awansie do kolejnej fazy MŚ prysnęły jak bańka mydlana w konfrontacji z Madziarami, którzy mieli być dla podopiecznych trenera Michaela Bieglera łatwym przeciwnikiem. Niestety, po raz kolejny zawiodła skuteczność. Na domiar złego tym razem słabiej niż w poprzednich spotkaniach spisała się polska defensywa, czego nie można powiedzieć o rywalach. Szczególnie w drugiej połowie postawili oni przed swoją bramką mur niemal niemożliwy do przejścia.
Fachowcy podkreślali, że największym zagrożeniem dla Polaków będą dwaj genialni rozrywający Gabor Csaszar oraz Laszlo Nagy. Trudno byłoby powiedzieć, że obaj rozegrali słabe zawody, ale prawdziwą gwiazdą okazał się Grego Ivancsik. To on zdobył najwięcej bramek dla Węgrów, to on mógł pochwalić się najwyższą skutecznością rzutową.
Pierwsza połowa była niesamowicie wyrównana, chociaż Polacy występowali niemal cały czas w roli zespołu goniącego wynik. Kiedy zdobyli trzy bramki z rzędu, udało im się wprawdzie wyjść na prowadzenie, ale radość trwała bardzo krótko. Na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem schodziła drużyna, która na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie cieszyć się mogła z czwartego miejsca.
Niestety, po zmianie stron było już tylko gorzej. Bardzo agresywna obrona Madziarów totalnie zdezorganizowała Polakom grę w ataku pozycyjnym. O kontrach tymczasem można było jedynie pomarzyć. Nawet jeśli rywale tracili w ataku piłkę, wracali pod własną bramkę w nieprawdopodobnym tempie. Systematycznie rosnąca przewaga Węgrów w pewnym momencie sięgała już dziewięciu oczek. Ostatecznie skończyło się na porażce ekipy trenera Michaela Bieglera różnicą ośmiu bramek. Tym samym Polacy w raczej kiepskich nastrojach żegnają się z mistrzostwami świata w Hiszpanii.
Marcin Wichary, który we wcześniejszych meczach miał bardzo wysoką skuteczność w bramce, tym razem spędził między słupkami niewiele czasu, ale i niewiele pomógł swojej drużynie. Wprawdzie kilka razy zdołał odbić piłkę, ale było to stanowczo za mało, aby odwrócić losy meczu.
Adam Wiśniewski i Michał Kubisztal zdobyli po trzy gole. „Gadżet” stanowczo zbyt rzadko dostawał piłki na lewym skrzydle. Dwa podania na tę pozycję skończyły się celnymi rzutami. Trzecie trafienie zaliczył płocki lewoskrzydłowy po zejściu na środek rozegrania. „Kubeł” wyszedł na boisko od pierwszej minuty jako środkowy rozgrywający. Na pewno nie był gorszy od Bartosza Jaszki, ale nie zdołał poprowadzić gry Polaków na tyle skutecznie, aby można się było cieszyć po końcowej syrenie. Kamil Syprzak zaliczył jedynie epizodyczny, kilkuminutowy występ.
Wcześniej Serbia została niemal zdemolowana przez Hiszpanię. Gospodarze turnieju pokonali aktualnych wicemistrzów Europy 31:20. MŚ zakończyły się więc nie tylko dla czterech zawodników Orlen Wisły występujących w reprezentacji Polski, ale również dla Ivana Nikcevicia i Petara Nenadicia.
Węgry – Polska 27:19 (10:9)
Węgry: Mikler – Ivanscsik 6, Harsanyi 3, K. Nagy 2, L. Nagy 3, Zubai, Lekai, Schuch, Csaszar 5, Mocsai 3, Putics 2, Krivokapic, Szollossi 3.
Polska: Szmal, Wichary – K. Lijewski 2, Wiśniewski 3, B. Jurecki 5, M. Jurecki 1, Kubisztal 3, Orzechowski 1, Jaszka 1, Bielecki 2, Grabarczyk 1, Bartczak, M. Lijewski, Syprzak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz