Piłkarze ręczni z Płocka mocno wzięli sobie do serca krytykę, która spadła na nich po meczu z Piotrkowianinem, wygranym zaledwie pięcioma bramkami. Chociaż Michał Kubisztal mówił, że każdej drużynie może zdarzyć się jeden słabszy występ w sezonie, jednak ekipa prowadzona przez trenera Larsa Walthera w spotkaniu z Chrobrym chciała jak najszybciej udowodnić swoją przewagę nad rywalami. I nie do końca się im to udało. Konfrontacja nafciarzy z głogowianami przekształciła się w swoisty pojedynek Valentina Ghonei (na zdjęciu) z Petarem Nenadiciem. Obaj dwoili się i troili, aby zakończyć mecz z jak najwyższym dorobkiem bramkowym. I obaj po końcowej syrenie mieli na swoim koncie po dziewięć goli.
Nafciarze mieli w pamięci swój mecz w Piotrkowie, w którym początkowo zlekceważyli swoich przeciwników, przez co w końcówce meczu musieli się solidnie napracować, aby przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Tym razem miało być zupełnie inaczej, ale...
Okazało się, że nadmierna motywacja może przynosić efekt dokładnie odwrotny od zamierzonego. Po trzech minutach to głogowianie prowadzili 2:0, wykorzystując fakt, że płocczanie chcieli zbyt szybko zdobywać bramki, przez co zapominali, że jednym z kluczy do zwycięstwa jest zawsze cierpliwość. Dotyczy to przede wszystkim ataku pozycyjnego. Płocczanie tymczasem w pierwszym kwadransie meczu popełnili stanowczo zbyt wiele błędów technicznych, co gracze Chrobrego skrzętnie wykorzystywali, prowadząc w miarę wyrównaną walkę z faworytami.
- Nie byliśmy szczęśliwy z tego co wydarzyło się w Piotrkowie przed tygodniem i dlatego na treningach skoncentrowaliśmy się na ćwiczeniu gry defensywnej - przyznał po meczu trener płocczan Lars Walther. - Ale właśnie w obronie zagraliśmy zbyt wolno w pierwszych dwunastu minutach, bo wszyscy chcieli tak dobrze zagrać. Czasem trzeba jednak trochę wyluzować i to nam się udało. Myślę, że zaczęliśmy grać dobry handball. Cieszę się, że dziś zagrali wszyscy zawodnicy - stwierdził Duńczyk.
Rzeczywiście, w końcu nafciarze opanowali swoje emocje i zaczęli grać tak, jak się tego od nich oczekuje. Drugi kwadrans pierwszej połowy ekipa Larsa Walthera wygrała 13:5, co dało jej solidną zaliczkę przed drugą odsłoną spotkania.
Klasą dla siebie w płockim zespole byli Valentin Ghionea i Petar Nenadić. Pierwszy z nich zdobył w pierwszej połowie siedem bramek, drugi zaledwie o jedną mniej. Nieco w ich cieniu pozostawał Michał Kubisztal, jednak nie dało się nie zauważyć roli, jaką odgrywał w zespole jako zawodnik odpowiedzialny za prowadzenie gry. To właśnie on najczęściej był asystentem przy bramkach, które bałkańscy snajperzy zdobywali w ataku pozycyjnym.
- Płock ma bardzo dobre i szybkie skrzydła, załatwili nas kontratakami - stwierdził tymczasem po meczu najskuteczniejszy z gości Krystian Kluta.
Po przerwie w płockiej bramce pojawił się Marcin Wichary, który niektórymi swoimi interwencjami doprowadzał głogowian do rozpaczy. „Ura, ura, ura – Wichura” dało się słyszeć na trybunach Orlen Areny w uznaniu doskonałej postawy płockiego golkipera.
Do doskonałej postawy bramkarza dostroiła się reszta zespołu. A co najważniejsze – kiedy trener Lars Walther postanowił dać szansę gry zawodnikom, którzy rozpoczynali zawody na ławce rezerwowych, żaden z nich nie był dla płockiej ekipy osłabieniem. Każdy wchodzący wnosił coś od siebie. Gdy na ławce rezerwowych usiedli najpierw Valentin Ghionea, a później Petar Nenadić, ich liczniki zatrzymały się na dziewięciu bramkach. Tylko o dwa oczka ustępował im Michał Kubisztal.
Dominacja gospodarzy nad Chrobrym nie podlegała żadnej dyskusji. Co jednak najważniejsze – dało się zauważyć, że gra dawała płocczanom wiele radości, a każdy z przebywających na boisku starał się grać nie tylko dla siebie, ale dla całego zespołu.
- Niestety, przepaść pomiędzy Płockiem, Kielcami a pozostałymi zespołami nadal się powiększa, ale to nasza wina - stwierdził po meczu trener gości Zbigniew Markuszewski. - Bez determinacji nie da się nawiązać walki z tymi zespołami, a wystarczy tylko dziesięć minut odpuścić i już będzie po sprawie. Myślę, że przy większej determinacji i woli walki, jestem w stanie więcej przeciwstawić tym rywalom. Wszyscy zawodnicy w lidze muszą zrozumieć, że przez lepszą swoją grę mają szansę na przejście do Kielc czy do Płocka.
Orlen Wisla Płock - SPR Chrobry Głogów 38:21 (19:11)
Sędziowali: Piotr Wojdyr i Paweł Kaszubski
Orlen Wisła: Sego, Wichary - Wiśniewski 2, Kubisztal 7, Kavas, Ghionea 9, Twardo, Toromanović 2, Nenadić 9, Paczkowski 1, Ilyes 1, Eklemović 1, Nikcević 4, Zołotenko 1, Spanne, Syprzak 1.
Chrobry: Zapora, Stachera, Kapela – Jankowski 2, Bednarek 2, Świtała, Kuta 6, Łucak, Płaczek 2, Ścigaj 5, Piętak, Płócienniczak 2, Mochocki, Gujski 1, Czekałowski 1.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz