środa, 5 września 2012

Jak będą mieli dobry dzień...

Trener Lars Walther, kapitan drużyny Adam Wiśniewski i nowy lewoskrzydłowy Ivan Nikcević z poważnymi minami opowiadali o dobrych nastrojach w zespole Orlen Wisły przed sobotnim turniejem o dziką kartę Ligi Mistrzów. Briefing z dziennikarzami poprowadził prezes SPR Andrzej Miszczyński, który wystąpił także w roli tłumacza. W sobotę w Saint Raphael, we francuskiej części Lazurowego Wybrzeża, nafciarze zmierzą się ze zdecydowanym faworytem turnieju HSV Hamburg. Zwycięstwo będzie przepustką do niedzielnego finału, którego stawką jest dzika karta. - Mamy narzędzia do rozmontowania obrony Hamburga i jeśli będziemy mieli dobry dzień, uważam za możliwe pokazanie dobrej walki i miejmy nadzieję, odniesienie zwycięstwa - zadeklarował trener Walther. 


- Nie jesteśmy naiwni, ośmiu najlepszych zawodników Hamburga gra ze sobą od wielu lat i aby ich pokonać musimy zagrać najlepiej jak potrafimy - trener nafciarzy realnie ocenia sytuację. - Uważam, że dysponujemy narzędziami, którymi możemy otworzyć ich obronę, zwłaszcza teraz, kiedy mamy większe możliwości na każdej pozycji. Jeśli będziemy mieli swój dzień, możemy sprawić niespodziankę i taką mam nadzieję - dodał Lars Walther.

- Przygotowujemy się do tego meczu już bardzo długo i jak wspomniał trener mamy narzędzia do rozmontowania ich obrony i teraz już tylko od nas zależy, czy będziemy mieli dobry dzień - stwierdził Adam Wiśniewski. - Nie jest to jednak tak dobry zespół jak kilka lat temu, kiedy zdobywał mistrzostwo Niemiec.

- Mamy swoje powody by wierzyć w zwycięstwo w tym meczu - mówił z kolei Ivan Nikcević, który w przerwie w rozgrywkach dołączył do płockiego zespołu przechodząc z czołowego zespołu hiszpańskiej ligi Asobal - Cuatro Rayas Valladolid. - Jest to tylko sześćdziesiąt minut, w których wszystko będzie możliwe. Musimy skoncentrować się na swojej robocie, zagrać na sto procent swoich możliwości i zobaczymy, czy to wystarczy do zwycięstwa. 

W razie porażki w pierwszym meczu lub w finale trener Lars Walther chciałby powalczyć o drugie lub trzecie miejsce w turnieju, które da awans do III rundy pucharu EHF. - W takim przypadku naszym celem będzie wejście do Final Four (finałowej czwórki) tego pucharu - deklaruje Lars Walther. 

Podczas brefingu nie zabrakło nawiązań do sytuacji zespołu po wzmocnieniach, jakie nastąpiły w przerwie rozgrywek oraz do oceny sytuacji po pierwszym, pewnie i wysoko wygranym meczu z MMTS Kwidzyn.

- Obawiałem się tej inauguracji - nie ukrywał prezes Andrzej Miszczyński. - Pierwszy przekaz jest taki, że albo nasprowadzali zagranicznych zawodników i nic z tego nie ma albo jest pełna euforia. Musimy zapomnieć o tych skrajnościach. Na tle takiego przeciwnika, z całym szacunkiem dla MMTS, ten mecz tak powinien wyglądać. W sobotę mamy następny sprawdzian, który nam pokaże, czy już rzeczywiście tak funkcjonujemy, że możemy z tak silną ekipą jak Hamburg walczyć jak równy z równym, czy nawet ich pokonać.

Tymczasem kapitan zespołu Adam Wiśniewski stwierdził, że obecność na placu gry aż tylu i tak dobrych zawodników z zagranicy nie powoduje żadnej frustracji wśród kadrowiczów z Płocka. - Wprowadzanie lepszych graczy podnosi poziom treningu - stwierdził lewoskrzydłowy. - Wydaje mi sie, ze ma pozytywny wpływ na nas wszystkich i z pewnością w przyszłości przyniesie efekty.

Ivan Nikcević, zapytany przez przedstawiciela "Sportowca Płockiego" o to, czy w lidze hiszpańskiej również nie ma miejsca, jak to stwierdził prezes Miszczyński, na ogrywanie młodych zawodników, na przykład w meczach ze słabszymi rywalami, powiedział: - W Asobal liga nie ma słabych rywali ani łatwych meczów, a trener zawsze wystawia najlepszych zawodników by wygrać.

Nawiązując do komentarzy o wystawieniu w wyjściowej siódemce Orlen Wisły w meczu z Kwidzynem tylko zagranicznych piłkarzy, prezes Miszczyński stwierdził krótko: - My tymi siedmioma zawodnikami zagranicznymi mistrzostwa Polski nie zdobędziemy. Możemy je zdobyć 16 zawodnikami, których mamy. Jeśli nasi najmłodsi gracze, mam tu na myśli Kamila Syprzaka i Pawła Paczkowskiego, na których ciąży ogromna odpowiedzialność, będą podnosić swoje umiejętności, tak jak to robią od pewnego czasu, to nie boję się o ostateczne rozstrzygnięcie...

Płocczanie wyjeżdżają do Francji w piątek wczesnym rankiem, by pierwszy mecz turnieju rozegrać w sobotę o 16.30. Drugą parę półfinałową turnieju o dziką kartę tworzą gospodarze Saint Raphael Var Handball oraz dobrze znany płockim kibicom słoweński Cimos Koper. Kto turniej wygra, otrzyma prawo gry w Lidze Mistrzów.  



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz