Po wyjazdowej porażce z Arką Gdynia
sytuacja piłkarzy Wisły zrobiła się bardzo poważna. Ekipa trenera Libora Pali ponownie znalazła się w
strefie spadkowej, a do ostatniego z bezpiecznych miejsc w
tabeli płocczanie tracą dwa punkty. Zaczynając do środowego meczu z Polonią Bytom każde spotkanie będzie walką o być albo nie być nafciarzy w pierwszej lidze. Niestety, wiele wskazuje na to, że w
środę Wisły nie będą mogli wspierać kibice. Po incydentach podczas spotkania z Zawiszą Bydgoszcz stadion w Płocku został bowiem zamknięty na
dwa mecze. Wprawdzie władze płockiego klubu złożyły odwołanie
od tej decyzji, ale trudno spodziewać się, że zostanie ono
rozpatrzone pozytywnie.
W środę Wisła zremisowała w Polkowicach z tamtejszym KS-em.
Płocczanie ponad godzinę grali z przewagą jednego zawodnika, ale w
ostatniej minucie regulaminowego czasu gry stracili gola i bezcenne
dla zwycięstwo. Do Gdyni płocczanie jechali już z przysłowiowym nożem
na gardle. Doskonale zdawali sobie sprawę, że tego meczu przegrać
nie powinni. Niestety, gospodarze okazali się minimalnie lepsi.
Wisła od pierwszego gwizdka sędziego
starała się rozgrywać piłkę w środkowej strefie boiska, aby nie
stwarzać miejscowym okazji do obsłużenia dokładnym podaniem
niezwykle niebezpiecznego Charlesa Nwaogu. Przez całą pierwszą
połowę plan ten realizowany był dość skutecznie. Owszem,
gospodarze stworzyli sobie kilka okazji, ale żadnej z nich nie
zdołali wykorzystać. Swoje szanse mieli zresztą również
płocczanie. Ale im również zabrakło trochę szczęścia i
odrobinę precyzji.
Do przerwy było 0:0 i wydawało się,
że w drugiej części spotkania płocczanie mogą spokojnie zagrać
„na zero z tyłu” szukając jednocześnie okazji do zdobycia
gola. Niestety, wystarczyła chwila nieuwagi, aby dokładnie zagrana
na pole karne płocczan piłka trafiła wprost na głowę Charlesa
Nwaogu, który głową pokonał Krzysztofa Kamińskiego.
Płocczanie, nie mając już nic do
stracenia, odważniej ruszyli do przodu, ale ich akcje nie miały
właściwego zakończenia. A miejscowi spokojnie dowieźli do
końcowego gwizdka korzystny dla siebie rezultat.
Strata trzech punktów w Gdyni oznacza,
że margines błędu dla płockiej ekipy skurczył się praktycznie
do zera. Do końca sezonu powinni w każdym meczu walczyć o pełną
pulę. Nawet jednak, jeśli wygrają wszystkie pozostałe spotkania,
nie będą mogli mieć stuprocentowej gwarancji, że pozostaną w
pierwszej lidze. Znaleźli się bowiem w tej niezwykle niekomfortowej
sytuacji, kiedy nie mogą liczyć wyłącznie na samych siebie, ale
muszą też czekać na potknięcia swoich rywali.
Bramka: Nwaogu (50.)
Arka: Szromnik – Bochenek, Jarun, Mazurkiewicz, Tomasik –
Kowalski, Jarzębowski, Benat (64. Pruchnik), Kuklis, Niedziela (72.
Radzewicz) – Nwaogu (90. Flis).
Wisła: Kamiński – Hiszpański
(46. Jakubowski), Radić, Wyczałkowski, Petasz – Mosart (64.
Sekulski), Nadolski, Matar, Daniel (46. Zembrowski), Ricardinho –
Biliński.
Żółte kartki: Mazurkiewicz i Kuklis (Arka) oraz
Petasz i Radić (Wisła)Czerwona kartka: Radić (druga żółta)
Oj leci Wisełka leci.... Witamy w drugiej lidze
OdpowiedzUsuń