sobota, 12 maja 2012

Arka - Wisła 1:0. Spadek coraz bardziej realny

Po wyjazdowej porażce z Arką Gdynia sytuacja piłkarzy Wisły zrobiła się bardzo poważna. Ekipa trenera Libora Pali ponownie znalazła się w strefie spadkowej, a do ostatniego z bezpiecznych miejsc w tabeli płocczanie tracą dwa punkty. Zaczynając do środowego meczu z Polonią Bytom każde spotkanie będzie walką o być albo nie być nafciarzy w pierwszej lidze. Niestety, wiele wskazuje na to, że w środę Wisły nie będą mogli wspierać kibice. Po incydentach podczas spotkania z Zawiszą Bydgoszcz stadion w Płocku został bowiem zamknięty na dwa mecze. Wprawdzie władze płockiego klubu złożyły odwołanie od tej decyzji, ale trudno spodziewać się, że zostanie ono rozpatrzone pozytywnie.
W środę Wisła zremisowała w Polkowicach z tamtejszym KS-em. Płocczanie ponad godzinę grali z przewagą jednego zawodnika, ale w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry stracili gola i bezcenne dla zwycięstwo. Do Gdyni płocczanie jechali już z przysłowiowym nożem na gardle. Doskonale zdawali sobie sprawę, że tego meczu przegrać nie powinni. Niestety, gospodarze okazali się minimalnie lepsi.

Wisła od pierwszego gwizdka sędziego starała się rozgrywać piłkę w środkowej strefie boiska, aby nie stwarzać miejscowym okazji do obsłużenia dokładnym podaniem niezwykle niebezpiecznego Charlesa Nwaogu. Przez całą pierwszą połowę plan ten realizowany był dość skutecznie. Owszem, gospodarze stworzyli sobie kilka okazji, ale żadnej z nich nie zdołali wykorzystać. Swoje szanse mieli zresztą również płocczanie. Ale im również zabrakło trochę szczęścia i odrobinę precyzji.

Do przerwy było 0:0 i wydawało się, że w drugiej części spotkania płocczanie mogą spokojnie zagrać „na zero z tyłu” szukając jednocześnie okazji do zdobycia gola. Niestety, wystarczyła chwila nieuwagi, aby dokładnie zagrana na pole karne płocczan piłka trafiła wprost na głowę Charlesa Nwaogu, który głową pokonał Krzysztofa Kamińskiego.

Płocczanie, nie mając już nic do stracenia, odważniej ruszyli do przodu, ale ich akcje nie miały właściwego zakończenia. A miejscowi spokojnie dowieźli do końcowego gwizdka korzystny dla siebie rezultat.

Strata trzech punktów w Gdyni oznacza, że margines błędu dla płockiej ekipy skurczył się praktycznie do zera. Do końca sezonu powinni w każdym meczu walczyć o pełną pulę. Nawet jednak, jeśli wygrają wszystkie pozostałe spotkania, nie będą mogli mieć stuprocentowej gwarancji, że pozostaną w pierwszej lidze. Znaleźli się bowiem w tej niezwykle niekomfortowej sytuacji, kiedy nie mogą liczyć wyłącznie na samych siebie, ale muszą też czekać na potknięcia swoich rywali.

Arka Gdynia – Wisła Płock 1:0 (0:0)
Bramka:
Nwaogu (50.)
Arka: Szromnik – Bochenek, Jarun, Mazurkiewicz, Tomasik – Kowalski, Jarzębowski, Benat (64. Pruchnik), Kuklis, Niedziela (72. Radzewicz) – Nwaogu (90. Flis).
Wisła: Kamiński – Hiszpański (46. Jakubowski), Radić, Wyczałkowski, Petasz – Mosart (64. Sekulski), Nadolski, Matar, Daniel (46. Zembrowski), Ricardinho – Biliński.
Żółte kartki: Mazurkiewicz i Kuklis (Arka) oraz Petasz i Radić (Wisła)
Czerwona kartka: Radić (druga żółta)

1 komentarz:

  1. Oj leci Wisełka leci.... Witamy w drugiej lidze

    OdpowiedzUsuń