Piłkarze ręczni Orlen Wisły bez większego wysiłku pokonali Nielbę Wągrowiec. Na pomeczowej konferencji prasowej trener Lars Walther nie ukrywał jednak swojego niezadowolenia. – Nie jestem zbyt zadowolony z tego, co działo się w pierwszej połowie. W minionym tygodniu wiele rozmawialiśmy o koncentracji, ale w pierwszej połowie znowu nam jej zabrakło. Na szczęście druga część meczu w naszym wykonaniu była już do zaakceptowania – mówił na konferencji prasowej duński szkoleniowiec nafciarzy. – Być może taka postawa drużyny wynika z tego, że obecnie bardzo ciężko trenujemy, aby odpowiednio przygotować się do startu w Lidze Mistrzów. Kiedy zaczną się te rozgrywki, nie będziemy mieli tyle czasu na treningi, dlatego teraz staramy się przygotować do najcięższego dla nas miesiąca, jakim będzie październik.
Nielba, chociaż do Płocka przyjechała bez czterech podstawowych zawodników, nie zamierzała poddawać się bez walki. Na początku meczu gościom trzykrotnie udawało się obejmować jednobramkowe prowadzenie. Płocczanie za każdym razem jednak szybko doprowadzali do remisu, a w końcu wyszli na prowadzenie. I nie oddali go już do końcowej syreny.
Początek pierwszej połowy to walka Łukasza Gieraka i Krystiana Przysieka z Bostjanem Kawasem (na zdjęciu) i Arkadiuszem Miszką. Na szczęście dla miejscowych dość szybko do gry włączyli się równie inni gracze. Nie tylko zdobywając kolejne bramki, ale przede wszystkim twardo walcząc w defensywie. Tym sposobem mocno pomogli Marcinowi Wicharemu, któremu łatwiej było bronić kolejne rzuty przyjezdnych.
Ciekawostką jest fakt, że „Wichura” okazał się jedynym zawodnikiem gospodarzy, który spędził na placu gry pełne 60 minut. Trener Lars Walther dokonał bowiem ostrego przeglądu swojego „wojska” przed wyruszeniem na bój w Lidze Mistrzów. – Czeka nas sporo bardzo ciężkich spotkań, dlatego staram się, aby wszyscy gracze byli „pod grą” – tłumaczył szkoleniowiec. – Zawodnicy, którzy pojawili się na placu gry, zrobili co do nich należało.
Nie da się ukryć, że poza Bostjanem Kawasem zawodnicy z wyjściowego składu spisali się gorzej od swoich zmienników. Trudno się z tego powodu martwić, bo to oznacza, że trener ma spore pole manewru. Jeśli żaden z zawodników wchodzących do gry w trakcie meczu nie osłabia swojego zespołu, jest to powód do zadowolenia nie tylko dla sztabu szkoleniowego, ale i dla kibiców. Chociaż fani, którzy pojawiają się na każdym meczu w Orlen Arenie oczekują zwycięstw nie tylko wysokich, ale i efektownych.
– Kibice chcieliby, aby nasza gra wyglądała jak najpiękniej, my z kolei podświadomie się oszczędzamy, bo nikt przed startem Ligi Mistrzów nie chciałby złapać kontuzji – przyznał po końcowej syrenie Marcin Wichary.
Jedynym kłopotem trenera wciąż pozostaje kiepska skuteczność nafciarzy z linii siedmiu metrów. – Przez dwa ostatnie tygodnie codziennie trenowaliśmy egzekwowanie rzutów karnych – wyznał Lars Walther. – I muszę przyznać, że dorobiliśmy się prawdziwych mistrzów świata. Niestety, tylko na treningach.
Korzystając z obecności trenera Nielby, który niedawno miał okazję grać przeciw Vive Targi Kielce - Pawła Galusa, "Sportowiec Płocki" zapytał, który zespół jest lepszy. Szkoleniowiec gości dał wymijającą odpowiedź. - U siebie gramy lepiej, stąd trudno mi porównywać, który zespół jest lepszy zadecyduje bezpośredni pojedynek - powiedział Paweł Galus.
Orlen Wisła Płock – Nielba Wągrowiec 37:23 (16:12)
Sędziowali: Krzysztof Bąk, Kamil Ciesielski.
Orlen Wisła Płock – Nielba Wągrowiec 37:23 (16:12)
Sędziowali: Krzysztof Bąk, Kamil Ciesielski.
Orlen Wisła: Wichary – Kwiatkowski, Chrapkowski 3, Miszka 4, Eklemović 3, Wiśniewski 2, Kawas 7, Twardo 1, Toromanović 1, Rajković 2, Kubisztal 3, Dobelsek, Spanne 7, Syprzak 3, Backstrom 1
Nielba: Konczewski, Kubiszewski – Smoliński 1, Gierak 4, Witkowski 3, Krajewski 5, Przysiek 6, Przybylski 2, Widziński 1, Tórz, Niewrzawa, Matłoka, Biniewski 1.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz