środa, 8 maja 2013

Klątwa w końcu przełamana. Wisła – Stal St. W 2:0


Fot. T. Miecznik Portal Płock
W pierwszych trzech meczach rozgrywanych w rundzie wiosennej na własnym boisku Wisła nie potrafiła sięgnąć po komplet punktów. Remisy z Unią Tarnów, Stalą Rzeszów i Puszczą Niepołomice należy uznać bardziej za stratę sześciu punktów niż za zyskanie trzech. Dopiero czwarty pojedynek ligowy rozgrywany w 2013 roku na stadionie im. Kazimierza Górskiego dał komplet punktów drużynie prowadzonej przez trenera Marcina Kaczmarka. Swoje mecze wygrały również Pelikan Łowicz i Puszcza Niepołomice. Chociaż do końca sezonu pozostało jeszcze sześć kolejek oraz sporo zaległości, można chyba zaryzykować stwierdzenie, że w boju o dwa miejsca premiowane awansem do pierwszej ligi walczyć będą ekipy z Płocka, Łowicza i Niepołomic.



Drużyna Stali dotarła na płocki stadion zaledwie kwadrans przed pierwszym gwizdkiem arbitra. Po uzgodnieniach z arbitrem i zespołem gospodarzy ustalono, że pojedynek rozpocznie się z dwudziestominutowym opóźnieniem, aby gracze Stalówki mogli odbyć chociaż krótką przedmeczową rozgrzewkę.

Na trybunie dla gości zasiadło ponad 100 kibiców, którzy robili wszystko, aby jak najbardziej dać się we znaki fanom Wisły. Ci jednak nie pozostawali dłużni swoim antagonistom, przez co poza meczem rozgrywanym na boisku odbywał się również kibicowski pojedynek na inwektywy. O ile jednak spotkanie piłkarskie zakończyło się wygraną miejscowych, to słowne starcie fanów wypadło na remis.

Gospodarze od pierwszych minut szukali okazji do zdobycia gola, który pozwoliłby im na nieco spokojniejsze prowadzenie gry. W ósmej minucie Krzysztof Janus sprytnie wyłuskał piłkę spod nóg jednego z obrońców Stalówki, a po chwili dośrodkował na pole karne. Centra okazała się za głęboka dla Janusza Dziedzica, a zamykający akcję Tomasz Grudzień chciał uderzyć z narożnika pola karnego w długi róg bramki. Niestety, nie przymierzył zbyt dokładnie.

Na szczęście chwilę później obaj płoccy gracze swoje celowniki nastawili znacznie lepiej. Krzysztof Janus zagrał precyzyjnie w środek pola karnego, a Tomasz Grudzień spokojnie skierował piłkę do siatki.

Gospodarze mogli prowadzić 2:0, gdyby w 19. minucie nieco precyzyjniej przymierzył Filip Burkhardt. Niestety, po jego efektownym uderzeniu z dystansu piłka nie wylądowała w siatce. Podobnie było zresztą, gdy Filip Burkhardt posyłał kolejne dośrodkowania z rzutów wolnych w okolice piątego metra, a do główek skakali rośli płoccy obrońcy – Paweł Magdoń i Mirko Radić.

Po zmianie stron goście nieco mocniej ruszyli do przodu. Co chwilę rozrywali defensywny blok Wisły, starając się doprowadzić do remisu. Trener Marcin Kaczmarek, chcąc odsunąć grę jak najdalej od bramki swojego zespołu, zdecydował się na zmiany. Tomasza Grudnia zastąpił Fabian Hiszpański, a Janusza Dziedzica Bartłomiej Sielewski. W końcu na boisku pojawił się Łukasz Sekulski, wchodząc w miejsce Marcina Krzywickiego.

Właśnie ta ostatnia zmiana okazała się strzałem w dziesiątkę. Najpierw jednak rezerwowy napastnik gospodarzy zmarnował idealną okazję. Należy jednak oddać sprawiedliwość bramkarzowi przyjezdnych, który po precyzyjnej główce „Sekula” popisał się fantastyczną interwencją. Chwilę później był jednak bezradny, kiedy płocczanin idealnie przymierzył z kilkunastu metrów.

Strata drugiego gola podcięła skrzydła gościom, którzy stracili wiarę na wywiezienie z Płocka chociażby jednego oczka. A Wisła, chociaż wcale nie zachwyciła, w końcu mogła cieszyć się ze zdobycia trzech punktów na własnym obiekcie.

Wisła Płock – Stal Stalowa Wola 2:0 (1:0)
Bramki: Grudzień (9.) Sekulski (84.) dla Wisły
Wisła: Szczepankiewicz – Nadolski, Magdoń, Radić, Mysona – Janus, Góralski (90. Adamczyk), Burkhardt, Grudzień (60. Hiszpański) –  Dziedzic (72. Sielewski) –  Krzywicki (77. Sekulski)
Stal: Dydo – Bartkiewicz, Czarny, Bogacz, Kantor – Tur (80. Miszczyk), Reiman (43. Łanucha), Kachniarz, Getinger, Mikołajczak (60. Juda) – Fabianowski 
Żółte kartki: Getinger (Stal)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz