czwartek, 22 listopada 2012

Nie zrobili krzywdy. Orlen Wisła – Siódemka Miedź 35:24

Wyjątkowo litościwi okazali się płocczanie w kolejnym meczu PGNiG Superligi, tym razem u siebie z Siódemką Miedź Legnica. Wygrali tylko różnicą 11 bramek, a po grze samokrytyki dokonał Michał Zołoteńko mówiąc, że nafciarze mogą mieć jedynie pretensje do siebie za brak skuteczności i momentami koncentracji. Tymczasem w drugiej połowie płocka publiczność mogła ocenić postępy, jakich dokonali wychowankowie Wisły. W bramce miedziowych zaprezentował się Bartosz Dudek, nie tak dawno jeszcze oklaskiwany przez płockich fanów. W środę, niestety nie było za co. Na chwilę na rozegraniu Miedzi pojawił się Kacper Adamski, ale tylko po to by zapisać się w protokole. Niemal całą drugą połowę spędził natomiast na kole, w ataku i obronie Adrian Wojkowski. Płocczaninowi udało się nawet wpisać na listę strzelców, a co więcej, z drugiej strony boiska sprawiał niemałe problemy gospodarzom, którym ciężko było przedrzeć się środkiem obrony gości.  Tymczasem w 56. minucie w barwach aktualnych wicemistrzów Polski zadebiutował Cezary Marciniak (na zdjęciu) ale miał mało czasu, aby wykazać się umiejętnościami. Dla młodego płockiego bramkarza olbrzymim wyróżnieniem jest jednak sama możliwość uczestniczenia w treningach z Marcinem Wicharym i Marinem Sego pod okiem Artura Górala. A każde pojawienie się na parkiecie w meczu pierwszego zespołu może być przez zdolnego dziewiętnastolatka traktowane jako dodatkowy „bonus”.
Trener Lars Walther, mając w perspektywie sobotni mecz trzeciej rundy eliminacyjnej EHF Ligi Europy z Sungulem Śnieżyńsk oraz wtorkową potyczkę z Wisłą Puławy, która zamyka pierwszą rundę PGNiG Superligi, zdecydował się na kilka roszad. Adam Wiśniewski i Nikola Eklemović cały mecz obejrzeli z ławki rezerwowych, a Valentin Ghionea pojawił się na placu gry dopiero w drugiej połowie. Na lewym skrzydle cały mecz rozegrał Ivan Nikcević, na prawym w pierwszej połowie zaprezentował się Christian Spanne. Na środku rozegrania dzielił i rządził Michał Kubisztal, dzięki czemu na lewej połówce sporo czasu spędził Michał Zołoteńko. W składzie płockiego zespołu zabrakło również leczących kontuzje Piotra Chrapkowskiego i Kamila Syprzaka. Do gry wrócił za to Adam Twardo, który ostatnio zmagał się z przeziębieniem.

Fakt, że Orlen Wisła pokonała gości z Legnicy różnicą „zaledwie” jedenastu bramek nie wynikał jednak z personalnych zawiłości. Raczej z faktu, że trudno było liczyć na pełną koncentrację zawodników w meczu momentami przypominającym otwarty dla publiczności sparring. Momentami zawodnicy chcieli też za bardzo popisywać się efektownymi sztuczkami pod publiczkę, z których zdobyciem bramek kończyło się najwyżej 50 %.

Doskonale mecz rozpoczął Christian Spanne, który już w pierwszych minutach popisał się niezwykle efektownymi rzutami z linii końcowej. Później jednak nieco przygasł i niewiele wnosił do gry płockiego zespołu.

Michał Kubisztal po raz kolejny pokazał, że na środku rozegrania czuje się nie gorzej niż na jego lewej stronie. A kiedy zabrzmiała już syrena oznajmiająca zakończenie pierwszej połowy, popisał się celnym rzutem bezpośrednio z rzutu wolnego.

Po przerwie płocczanie grali spokojnie, utrzymując przewagę wypracowaną w pierwszej połowie. W końcówce meczu różnica bramkowa zwiększyła się nieznacznie na korzyść gospodarzy. Kiedy losów meczu nie mogła odwrócić już żadna siła, w płockiej bramce pojawił się Cezary Marciniak. To drugi zawodnik, po Ferencu Ilyesie, który zadebiutował w płockim zespole po rozpoczęciu sezonu. O ile jednak węgierski rozgrywający został sprowadzony do Orlen Wisły w trybie awaryjnym, gdy odnowiła się kontuzja Piotra Chrapkowskiego, to dla młodego golkipera debiut w pierwszym zespole ma zupełnie inne znaczenie. Do tej pory 19-latek występował przede wszystkim w zespole rezerw prowadzonym przez trenerów Roberta Jankowskiego i Bogdana Janiszewskiego. Teraz został dołączony do kadry pierwszego zespołu, dzięki czemu może rozwijać swoje umiejętności u boku Marina Sego i Marcina Wicharego. Tylko od niego samego zależy, czy wykorzysta właściwie taką szansę.


Orlen Wisła Płock - Miedź Legnica 35:24 (16:9)
Sędziowali: Damian Godzina i Łukasz Kamrowski
Orlen Wisła: Sego, Marciniak – Spanne 2, Nikcević 4, Ghionea 6, Toromanović 4, Nenadić 4, Paczkowski 4, Twardo, Zołoteńko 2, Kavas 1, Kubisztal 6, Ilyes 2
Miedź: Kiepulski, Dudek -  Czuwara, Piwko 3, Kryński 1, Skrabania 5, Jarowicz 3, Wojkowski 1, Prątnicki 2, Gregor 2, Wita 1, Adamski, Buchwald 6.

Marek Motyczyński: Gratuluję Wiśle zwycięstwa, bo na grała dobrze i na nie zasłużyła. My chcieliśmy im dzisiaj trochę popsuć tą grę, ale było bardzo ciężko. Mimo wszystko jestem trochę zadowolony z naszej postawy, bo ta gra trochę nam dzisiaj wychodziła, gorzej w obronie niż w ataku. Niestety przeciwnik był zbyt mocny dla nas, a my bardziej przygotowywaliśmy się do tego by zagrać dobrze w następnym tygodniu z Czuwajem Przemyśl – pod ten zespół ustawialiśmy naszą obronę. Mimo porażki 11 bramkami jestem zadowolony z dzisiejszego meczu.

Krzysztof Kisiel: Dzisiaj było widać, że trener Motyczyński chce przygotować zespół pod następne spotkanie. Dziękujemy, bo tym samym nam również trochę pomógł w przygotowaniach do spotkania z Sungulem. Myślę, że obrony, którą trener dzisiaj zastosował, możemy się spodziewać również po zespole rosyjskim. Dzisiaj nie zagrał Nikola Eklemović, ale myślę, że jego absencja nie miała wpływu na spotkanie i w następnym meczu wystąpimy już w pełnym składzie. Nikola w ostatnim tygodniu spędził bardzo dużo czasu na parkiecie i odnowił mu się drobny uraz stopy, ale myślę, że już jutro będzie trenował z nami normalnie i na sobotę będzie gotowy. Oczywiście myślimy już o Śnieżyńsku. Analizujemy i podpatrujemy ich grę, ale materiału, którym dysponujemy nie jest tak dużo i nie jest on tak wiarygodny, jakbyśmy chcieli. Na podstawie tych materiałów nie możemy jednoznacznie określić formy i siły Śnieżyńska bo video nie zawsze pokazuje wszystko co się dzieje na parkiecie, składa się na to kilka czynników: grali z drugim zespołem Niedźwiedzi, nie wiemy po jakim czasie podróży. Pierwsze wrażenia nie są zbyt korzystne dla przeciwnika. Będziemy chcieli wygrać spotkanie jak największą liczbą goli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz