FOT.
J.Stankowski
spojrzeniafoto.pl |
Pokonanie zespołu ze Szczecina to jeden z najbardziej znaczących sukcesów Mon-Polu w obecnych rozgrywkach pierwszoligowych. – Powiem szczerze, że nie liczyłem na wygraną w tym pojedynku. Wilki Morskie to klub, który ma solidne nazwiska, gigantyczny jak na pierwszą ligę budżet, ambicje sięgające gry w Ford Germaz Ekstraklasie, a także doskonale znanego w koszykarskim światku szkoleniowca. Krzysztof Koziorowicz to były selekcjoner reprezentacji Polski kobiet i trener wielu zespołów, które występowały w ekstraklasie – mówił tuż po końcowej syrenie kipiący emocjami trener Mon-Polu Ireneusz Jasiński.
Pierwsza kwarta zaczęła się od punktów zdobytych przez Aleksandrę Krzysztofik. Niestety, później nie było już tak dobrze. Szczecinianki zdobyły pięć kolejnych punktów, obejmując dzięki temu niewielkie prowadzenie. Ekipie prowadzonej przez trenerów Ireneusza Jasińskiego i Michała Mrówczyńskiego udało się doprowadzić do wyrównania w połowie tej odsłony, ale końcówka ponownie należała do szczecinianek, które odskoczyły na pięć punktów.
Początek drugiej dziesięciominutówki nie zapowiadał niczego dobrego. Płocczanki robiły wszystko, aby zniwelować straty, ale grały zbyt nerwowo, co skutecznie wykorzystywała ekipa Wilków Morskich. Trzy minuty przed syreną oznajmiającą koniec pierwszej połowy przyjezdne prowadziły już różnicą dziewięciu oczek. Końcówka należała jednak do Mon-Polu, który dzięki kolejnym sześciu punktom wygrał drugą kwartę, niwelując przy tym część swoich strat. – Bardzo obawiałem się o to, co może stać się w drugiej kwarcie, bo doskonale pamiętałem, co stało się w meczach z Ineą Poznań i PTK Pabianice – mówił w przerwie wiceprezes płockiego klubu Tomasz Marzec. – Na szczęście tym razem dziewczyny zagrały zupełnie inaczej. Mam nadzieję, że nie wszystko jest jeszcze stracone i powalczymy o zwycięstwo.
Z podobną nadzieją w hali sportowej Zespołu Szkół nr 1 przy ul. Piaska pojawili się po przerwie trenerzy Ireneusz Jasiński i Michał Mrówczyński oraz ich podopieczne. Przez całą trzecią kwartę toczyła się niesamowicie zacięta walka kosz za kosz. Zdarzało się, że kilka punktów z rzędu zdobywały płocczanki, wówczas ich strata topniała do jednego punktu. Ale było i tak, że to rywalki punktowały kilkukrotnie z rzędu i wówczas szczecinianki odskakiwały na pięć oczek. A gdy skończyła się trzecia część spotkania, przewaga przyjezdnych wynosiła już tylko dwa oczka, co zapowiadało niesamowite emocje w finałowej dziesięciominutówce.
Kiedy celnym rzutem za trzy punkty popisała się Jagoda Oses, Wilki Morskie znowu prowadziły pięcioma punktami. Trudno się było wówczas spodziewać, że licznik szczecinianek na wiele minut zatrzyma się na 48 punktach. Przyjezdne zaczęły grać niespodziewanie nerwowo, a Mon-Pol wykorzystał to z zimną krwią, zdobywając kolejno 12 punktów i obejmując prowadzenie 55:48.
Zawodniczki ze Szczecina w końcu przełamały swoją strzelecką niemoc, ale zawodniczki trenerów Ireneusza Jasińskiego i Michała Mrówczyńskiego do końcowej syreny kontrolowały przebieg wydarzeń na placu gry i już nie dały sobie odebrać zwycięstwa.
W końcówce meczu trener Krzysztof Koziorowicz dwukrotnie brał czas, licząc na to, że uda się odmienić losy meczu. O przerwy w grze prosił również Ireneusz Jasiński. Jego zamysł był jednak zupełnie inny – chciał wybić z rytmu szczecinianki. Skuteczniejsza okazała się taktyka płockiego szkoleniowca, który tuż po końcowej syrenie mógł wraz z całym zespołem odtańczyć na środku boiska taniec zwycięstwa.
Najlepszym strzelcem zespołu okazała się tym razem Iwona Szarzyńska, ale nie tylko ona zasłużyła na uznanie. Już niemal tradycyjnie double-double zapisała na swoim koncie Sylwia Janas, która do 19 punktów dołożyła jeszcze 11 zbiórek. Karolina Sikorska nie zdobyła wprawdzie żadnego punktu, ale doskonale spisywała się w defensywie, zbierając osiem piłek po rzutach zawodniczek ze Szczecina, a także zapisując na swoim koncie jeden blok i jeden przechwyt.
– W naszym zespole z dobrej strony pokazała się Aldona Morawiec, która swoim występem udowodniła, że jest bardzo dobrym wzmocnieniem zespołu. Cieszę się również z powrotu do gry Karoliny Sikorskiej, która w tym meczu okazała się niezwykle pożyteczna. Sylwia Janas, która zanotowała niedawno jeden słabszy mecz, szybko wróciła do swojej wysokiej formy – mówił po meczu trener Ireneusz Jasiński. – W meczu z Wilkami Morskimi trudno jednak wyróżniać pojedyncze zawodniczki. Zespół angażował się maksymalnie, żyła również cała ławka rezerwowych. Nie wszystkie dziewczyny tym razem wybiegły na parkiet, ale gdy pojawiła się szansa na wygranie, postanowiłem korzystać tylko z najbardziej rutynowanych zawodniczek.
Mon-Pol Płock – King Wilki Morskie Szczecin 63:59 (15:20, 14:12, 14:13, 20:14)
Mon-Pol: Janas 19, Szarzyńska 21, Maj 12, Morawiec 9, Krzysztofik 2, Sikorska.
King Wilki Morskie: Gajdosz 6, Sosnowska 21, Stasiuk 10, Maruszczak 2, Giedrojć 6, Buszta 4, Oses 8, Malczewska 2.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz