sobota, 29 września 2012

To była egzekucja! Jutrzenka – Polkowice 44:14. Płocczanki liderkami!


Paulina Zaremba zdobyła dziewięć goli
Bardzo efektownie wypadł pierwszy w sezonie 2012/2013 mecz piłkarek ręcznych AZS PWSZ Jutrzenka we własnej hali. Podopieczne trenerów Jarosława Stawickiego i Marka Przybyszewskiego pokonały KSPR Polkowice różnicą trzydziestu bramek. Płocczanki zdecydowanie dominowały w każdym elemencie gry, ale ich rywalki zasłużyły na słowa najwyższego uznania. Zagrały z pełnym zaangażowaniem od pierwszej do ostatniej minuty, chociaż do Płocka przyjechały w bardzo skromnym, zaledwie sześcioosobowym składzie. – Dla mnie te dziewczyny to prawdziwe bohaterki. Chociaż nie mają sali do treningów, chociaż przyjechały do Płocka w niepełnym składzie, zdołały zdobyć aż 14 bramek i do końca walczyły o kolejne – mówił po końcowej syrenie trener polkowiczanek Czesław Dziatkiewicz.
Wydawało się że drużyna, która jeszcze w poprzednim sezonie występowała w PGNiG Superlidze, powinna być wymagającym rywalem. Dlatego płocczanki były przed meczem bardzo skoncentrowane. Kiedy jednak okazało się, że rywalki przyjechały w niepełnym składzie, nie mając żadnej zawodniczki na ławce rezerwowych, spora część przedmeczowego skupienia gdzieś się ulotniła.

Zawodniczki Jutrzenki zaczęły zawody bardzo zmobilizowane, ale obróciło się to, niestety, przeciwko nim. W ósmej minucie płocczanki prowadziły dopiero 3:2, chociaż wynik powinien być już wtedy dużo wyższy. Okazało się jednak, że kiedy za bardzo chce się zdobywać szybkie bramki, akcje nie zawsze układają się tak jak powinny. Stąd kilka błędów technicznych i rzutów z nieprzygotowanych pozycji. 

– W pierwszej połowie meczu zanotowaliśmy aż dwanaście błędów. W drugiej było ich nieco mniej, bo już tylko osiem – mówił po zakończeniu spotkania trener Jarosław Stawicki. – Jak na mecz z rywalem, który od pierwszej do ostatniej minuty grał w sześcioosobowym składzie, to jednak stanowczo za dużo.

Na szczęście po niespełna dziesięciu minutach gry akcje Jutrzenki w końcu zaczęły się zazębiać. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Po kolejnych akcjach płocczanek ręce same składały się do oklasków. Co ważne, dotyczyło to zarówno ich gry defensywnej, jak i ataku. W obronie płocczanki ustawiły swoim przeciwniczkom bardzo szczelny mur, przez który nie można się było przedrzeć w żaden sposób. Jedynym sposobem na zdobywanie bramek były więc dla ekipy z Polkowic rzuty z daleka. – Dziewczyny nie miały łatwego zadania, bo często w ostatniej chwili zauważały piłkę lecącą „znikąd” i nie zawsze w takiej sytuacji mogły skutecznie interweniować – mówił po meczu opiekujący się bramkarkami Jutrzenki Jarosław Krzemiński.

Sztab trenerski Jutrzenki mógł ze stoickim spokojem obserwować wszystko, co działo się na placu gry. Jeśli nawet w końcówce pierwszej połowy zdarzały się jakieś niewielkie błędy, nie miały one wielkiego wpływu na jakość gry.

Po zmianie stron ekipa z Płocka podkręciła tempo gry, a trener przyjezdnych co chwilę z niepokojem zerkał na elektroniczną tablicę, wskazującą aktualny wynik i upływający czas gry. W oczach szkoleniowca dało się zauważyć tlące się iskierki nadziei, że jego podopieczne tym razem osiągną nieco lepszy wynik niż w meczu pierwszej kolejki (KSPR uległ w Gliwicach tamtejszemu SMS-owi aż 10:51). Część marzeń trenera Czesława Dziatkiewicza spełniła się w 51. minucie, kiedy Ewa Dziatkiewicz zdobyła jedenastą bramkę dla KSPR-u. Stało się wówczas jasne, że polkowiczanki poprawią swój bilans bramek zdobytych. A kiedy zabrzmiała końcowa syrena, okazało się, że i po stronie strat wynik jest lepszy niż tydzień wcześniej w Gliwicach. 

Dla Polkowic porażka trzydziestoma bramkami okazała się powodem do zadowolenia. W ich przypadku można jednak mówić o tym, że wciąż jeszcze są sportowcy, dla których idea barona Pierre'a de Coubertine'a nie jest jedynie czczą gadaniną. Dla ekipy z Polkowic obecnie naprawdę ważny jest sam udział w rozgrywkach pierwszej ligi kobiecej piłki ręcznej. A wynik w ich przypadku schodzi na plan dalszy.

Chciałbym, aby moje dziewczyny dotrwały do końca sezonu, chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że nie będzie to wcale łatwe.  Po ubiegłym sezonie, który spędziliśmy w PGNiG Superlidze, rozstał się z nami sponsor. Najgorsze jednak było to, że sponsor nie do końca rozliczył się z władzami miasta, dlatego nie mogliśmy przed rozpoczęciem rozgrywek w pierwszej lidze liczyć na jakąkolwiek dotację od władz miasta. To zaś oznacza, że nie mamy nawet sali, w której moglibyśmy trenować i rozgrywać mecze, bo dostęp do hal mają tylko te kluby, które otrzymują miejską dotację – mówił po meczu trener Czesław Dziatkiewicz. – Dziewczyny nie tylko nie maja gdzie ćwiczyć, ale też nie mogą liczyć na jakiekolwiek, chociażby najdrobniejsze pieniądze. Nie zamierzamy jednak składać broni. Liczymy, że prędzej czy później musi się to zmienić. Dlatego absolutnie nie zamierzamy rezygnować z grania w pierwszej lidze. A jeśli chodzi o sam mecz, Jutrzenka wygrała, bo była po prostu dużo lepsza od nas. To drużyna doskonale poukładana, która wie, czego chce. Moim zdaniem płocczanki mogą liczyć się w walce o awans do PGNiG Superligi.

Trenerzy Jarosław Stawicki i Marek Przybyszewski mogli cieszyć się z wysokiej zdobyczy bramkowej swoich podopiecznych. Klasą dla siebie była tym razem pozostająca zazwyczaj nieco w cieniu Marta Klucznik. Jak zawsze doskonale dyrygowała swoimi koleżankami w defensywie, sama wykonując gigantyczną pracę w tej formacji, ale zdobyła sześć bramek, co jak na zawodniczkę grającą przede wszystkim w obronie jest doskonałym osiągnięciem. Płoccy szkoleniowcy mogą się cieszyć również z tego, że mecz z grającym w sześcioosobowym składzie KSPR-em stał się doskonałą okazją do spokojnego wejścia w mocniejsze granie dla wracających po kontuzjach Edyty Charzyńskiej i Aleksandry Rędzińskiej. Chociaż obie weszły na boisko dopiero w końcówce pierwszej połowy, zdołały zdobyć po pięć bramek i udowodnić, że wciąż pamiętają, jak gra się w piłkę ręczną na pierwszoligowym poziomie.

Warto podkreślić, że mecz z KSPR-em obserwował prezydent Andrzej Nowakowski, który po raz pierwszy pojawił się na meczu Jutrzenki w hali Chemika. Oby ten pierwszy raz nie okazał się ostatnim. I oby za tą wizytą przyszła również konkretna pomoc finansowa dla zespołu, który wart jest wsparcia.

AZS PWSZ Jutrzenka Płock – KSPR Polkowice 44:14 (19:6)
Jutrzenka: Pietrzak, Obrębalska – Neitsch 1, Klucznik 6, Laskowska 1, P. Zaremba 9, Jankowska 5, Krysiak 2, Borysławska 3, Różańska, Charzyńska 5, Rędzińska 5, Kwasiborska 1, Janiszewska 3, J. Zaremba 3, Jasińska.
KSPR: Dąbrowska – Szala 1, Pałęcka 2, Mizdra 1, M. Dziatkiewicz 2, E. Dziatkiewicz 8.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz