W chaosie, jaki w sobotni wieczór panował zarówno na boisku, jak i na trybunach stadionu im. Kazimierza Górskiego w Płocku lepsi okazali się goście. Jedenastka Zawiszy Bydgoszcz po przepięknym strzale z dystansu Adriana Błąda pokonała broniącą się przed spadkiem Wisłę Płock 1:0. Niesfornym zaś kibicom Wisły ze wschodniej trybuny dostało się sporą porcją gazu łzawiącego od służb porządkowych. Niestety na stadionie zostały odpalone również race, za co klub mogą spotkać konsekwencje finansowe.
Już w pierwszych minutach kiedy gospodarze dość odważnie ruszyli na bramkę gości, stuprocentową okazję do zdobycia bramki mieli piłkarze z Bydgoszczy. Na siódmym metrze przed Krzysztofem Kamińskim, który zadomowił się w ostatnich meczach w bramce Wisły, znalazł się z piłką Rafał Leśniewski, ale szczęśliwie dla nafciarzy fatalnie spudłował. W odpowiedzi na bardzo ładny strzał z dystansu zdecydował się Łukasz Sekulski, ale piłka minimalnie minęła cel. I wtedy Adrian Błąd postanowił pokazać, że umie strzelać sprzed pola karnego jeszcze lepiej i uderzeniem nie do obrony pokonał bramkarza Wisły.
Jak się okazało był to jedyny gol w meczu. W pierwszej połowie płocczanie, choć próbowali nękać gości to nic z tego nie wynikało. Praktycznie nie oddali celnego strzału na bramkę Zawiszy. Najbliżej celu był w 31 min. Brazylijczyk Daniel, po którego strzale piłka odbiła się od poprzeczki. Tym czasem po drugiej stronie znacznie częściej był nękany Krzysztof Kamiński, jednak swą postawą za każdym razem udowadniał, że jego powrót między słupki płockiej bramki był jak najbardziej uzasadniony. Bramkarz był chyba najjaśniejszą postacią w zespole gospodarzy, w którym aż nadto widoczny był brak pauzujących za kartki Kamila Bilińskiego i Mosarta Alvesa.
Po ostrej reprymendzie trenera Libora Pali w szatni, płocczanie rzucili się ataku od samego wznowienia gry po przerwie. Po pierwszej nieskutecznej akcji animuszu nafciarzom nie starczyło już jednak na długo. Zwłaszcza, że musieli być bardzo uważni w obronie, by nie zwiększyły się rozmiary porażki. Już w 47 min. piłkę z pustej bramki musiał bowiem wybijać Artur Wyczałkowski. Goście tymczasem umiejętnie kontrolowali przebieg gry, nie pozwalając gospodarzom na rozwinięcie skrzydeł i od czasu do czasu stwarzając zagrożenie pod płocką bramką. Byli szybsi od rywali, choć i w ich grze nie zabrakło chaosu, na co po meczu narzekał trener Zawiszy Jurij Szatałow.
Tymczasem już w przerwie zaczęły się przepychanki na trybunach. Najpierw słowne, potem ręczne i wreszcie zakończone odpaleniem z jednej strony gazu łzawiącego z drugiej rac. Niestety, klub spotkają z tego powodu konsekwencje finansowe i nie wiadomo jeszcze jakie kary zostaną nałożone na kibiców, którzy akurat na mecz z Zawiszą stawili się dość licznie (ok. 4,5 tys.).
- Trudno liczyć na zwycięstwo, jeżeli zawodnicy boją się takich przeciwników, którzy stoją i nie biegają - trener Wisły Libor Pala nie ukrywał swojego niezadowolenia z postawy swoich podopiecznych. Cały mecz spędził na stojąco przy bocznej linii boiska próbując przekonać nafciarzy do bardziej zdecydowanej gry. - Wyciągnę konsekwencje z tego meczu i będziemy pracować dalej - zapowiada czeski szkoleniowiec. Po pytaniu jednak o tym, jakie personalne konsekwencje wyciągnie, Czech stracił już resztki zimnej krwi. - Personalnych konsekwencji wyciągać już nie mogę, to ci zawodnicy z ławki są jeszcze słabsi, niż ci co grają. Nic nie zrobię, że za byłego trenera zostali ściągnięci zawodnicy, którzy się boja Matar i Jaroń. Ja ściągam tu Radiciów i Mosartów, którzy zap....ją (tu trener użył niecenzuralnego słowa).
Na szczęście dla Wisły rywalizujących z płocczanami o utrzymanie w lidze zespołów zakończyły się korzystnymi dla nafciarzy rezultatami i Wisła wciąż znajduje się w tabeli nad kreską - powyżej strefy spadkowej, ale tylko dzięki lepszemu bilansowi bezpośrednich spotkań z Olimpią Grudziądz.
Wisła Płock - Zawisza Bydgoszcz 0:1 (0:1)
Sędziowali: Michał Mularczyk jako główny oraz Zbigniew Kluza i Michał Obukowicze.
Bramka: Błąd (12.).
Wisła: Kamiński – Jakubowski, Wyczałkowski, Radić, Petasz – Ricardinho, Zembrowski, Nadolski, Sekulski (60. Hiszpański) – Matar (60. Jaroń), Daniel.
Zawisza: Witan – Stefańczyk, Drzymont, Skrzyński, Oleksy – Błąd (80. Kukol), Strąk, Ekwueme (46. Gevorgyan), Zawistowski, Wójcicki (65. Jankowski) – Leśniewski.
Żółte kartki: Wyczałkowski (Wisła), Leśniewski i Jankowski (Zawisza)
Widzów: ok. 4 500
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz