W niezwykle ciężkiej sytuacji znaleźli się płoccy piłkarze ręczni. Jeśli po dwóch porażkach w Hali Legionów chcą myśleć o obronieniu mistrzowskiego tytułu, muszą wygrać oba spotkania w Orlen Arenie, po czym wyszarpać Vive Targom wygraną w piątym pojedynku, który ponownie rozgrywany będzie w Kielcach. O porażce ekipy prowadzonej przez trenera Larsa Walthera w niedzielnym meczu zadecydowało dziesięć minut drugiej części gry, kiedy nafciarze nie byli w stanie zdobyć żadnego gola, tracąc w tym czasie sześć. Nie bez znaczenia był również fakt, że zawodnicy Orlen Wisły zmarnowali aż cztery rzuty karne.
Płocczanie wyszli na plac gry niesamowicie skoncentrowani, a jednocześnie pewni swoich umiejętności. Widać było wyraźnie, że minimalna porażka w pierwszym meczu podziałała na nich niezwykle mobilizująco, utwierdzając w przekonaniu, że ekipę Vive Targów można pokonać nawet w Hali Legionów.
Otwarcie meczu było jednak kopią tego z soboty. Gol dla miejscowych, szybkie wyrównanie po celnym rzucie Christiana Spanne i dwa kolejne trafienia kielczan. Tyle tylko, że tym razem Orlen Wisła już w czwartej minucie mogła objąć prowadzenie. Niestety, rzutu karnego nie wykorzystał Christian Spanne.
Płocczanie nie zrażali się jednak chwilowym niepowodzeniem i błyskawicznie doprowadzili do remisu. Kielczanie dwukrotnie jeszcze w tej części spotkania wychodzili na dwubramkowe prowadzenie, za każdym razem jednak błyskawicznie je tracili. A w 25. minucie po raz pierwszy bramkowa przewaga była po stronie Orlen Wisły, która zdobyła trzy bramki z rzędu. Niestety, nafciarzom nie udało się dowieźć prowadzenia do końca pierwszej połowy, chociaż w pewnym momencie mieli oni szansę odskoczyć rywalom nawet na dwa oczka. Ostatecznie na przerwę oba zespoły schodziły z jednakowym dorobkiem bramkowym.
Początek drugiej połowy zwiastował niesamowite emocje w końcówce spotkania. Oba zespoły z olbrzymią determinacją walczyły o każdą piłkę. Nikt jednak nie był w stanie wywalczyć sobie wyraźnego prowadzenia. W 44. minucie sędziowie odesłali na ławkę kar jednocześnie Michała Zołoteńkę i Żeljko Musę. Dla Musy była to już trzecia kara, równoznaczna z czerwoną kartką z gradacji.
W końcówce sobotniego meczu kołowy gospodarzy wyrządził nafciarzom sporo szkód, kilkukrotnie dając prowokując ich do fauli, które skutkowały wykluczeniami. Wydawało się więc, że jego brak może okazać się dla Orlen Wisły kluczowy w drodze po zwycięstwo. Niestety, okazało się, że zejście kieleckiego olbrzyma jakby zahipnotyzowało graczy Larsa Walthera, którzy przez dziesięć minut nie byli w stanie zdobyć żadnego gola, tracąc przy tym siedem. Nikola Eklemović nie wykorzystał nawet rzutu karnego. Wprawdzie nafciarze dwukrotnie grali z przewagą jednego zawodnika, ale miejscowi w defensywie byli w tym czasie na tyle agresywni, że uniemożliwiali skuteczne wykończenie akcji, zaś do gry ofensywnej trener Bogdan Wenta desygnował dodatkowego zawodnika, zdejmując przy tym bramkarza. Taka taktyka okazała się bardzo skuteczna.
Płocczanie wprawdzie w końcu zdołali się odblokować (co ciekawe, zrobili to, grając w podwójnym osłabieniu), ale na skuteczny finisz było już stanowczo za późno. Trener Lars Walther w niedzielnym meczu próbował różnych wariantów taktycznych. Wobec braku Adama Wiśniewskiego w pewnym momencie zdecydował się nawet na zdjęcie z placu Joakima Backstroma i grę z dwoma kołowymi. Niestety, to rozwiązanie wymaga jeszcze trochę ćwiczeń, o ile miałoby skutecznie zaskakiwać kielczan.
Do Orlen Areny kielczanie przyjadą, prowadząc w finale play-off 2:0 i będąc znacznie bliżej mistrzowskiego tytułu. Nie oznacza to jednak, że Orlen Wisła stoi na straconej pozycji. Sztab trenerski nafciarzy stoi jednak przed niezwykle ciężkim zadaniem. Po pierwsze – musi zresetować głowy wszystkich zawodników, aby zdjąć z nich wielką presję. Po drugie – znaleźć skuteczny sposób na zneutralizowanie wszystkich atutów rywali, a jednocześnie – jak najlepiej wykorzystać wszystkie swoje dobre strony. Trener Lars Walther – wobec bardzo słabej postawy Bostjana Kavasa – powinien też trochę bardziej zaufać Pawłowi Paczkowskiemu. Trudno się bowiem spodziewać, aby „Paczas” mógł zagrać gorzej niż jego bardziej doświadczony kolega.
Vive Targi Kielce – Orlen Wisła Płock 28:21 (11:11)
Vive Targi: Szmal, Cleverly – Tomczak, Jurecki 7, Tkaczyk 2, Olafsson 1, Buntić 3, Musa 4, Zorman, Zaremba, Jurasik 1, Jachlewski 1, Rosiński 2, Stojković 6, Kuchczyński 1, Grabarczyk.
Orlen Wisła: Seier, Wichary – Kwiatkowski, Backstrom 2, Eklemović 4, Spanne 5, Kubisztal 5, Kavas, Twardo, Toromanović 4, Chrapkowski 1, Paczkowski, Zołoteńko, Syprzak, Dobelsek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz