piątek, 5 sierpnia 2011

Orlen Wisła liderem

Po pierwszym dniu Orlen Handball Cup na pierwszym miejscu tabeli turnieju znajduje się drużyna gospodarzy. Płocczanie mają dwa punkty, podobnie jak TVH Kiel. Są jednak liderami, bo mają nieznacznie lepszy od niemieckiego giganta stosunek bramek. W pierwszym meczu imprezy THV Kiel pokonało Gorenje Velenje 30:27, a w drugim Orlen Wisła ograła reprezentację Japonii 37:32. Oczy wszystkich obserwatorów drugiego czwartkowego pojedynku skupione były na Daisuke Miyazakim (na zdjęciu), który czarował swoją grą. – To zawodnik, który prezentuje handball zupełnie nietypowy dla Japończyków – przyznał trener Kiyoharu Sakamaki. – Jego gra to przykład dla młodych zawodników z naszego kraju, że piłka ręczna może być sposobem na życie. 

Jako pierwsi na placu gry pojawili się zawodnicy z Kilonii i Velenje. Teoretycznie murowanymi faworytami tego pojedynku byli gracze THV. Słoweńcy nie zamierzali tanio sprzedawać swej skóry, ale już po siedmiu minutach przegrywali 2:7. Szybko jednak zdołali się pozbierać i wykorzystując chwilową niedyspozycję rywali, zredukowali ich przewagę do dwóch oczek. A po kwadransie gry doprowadzili nawet do remisu 10:10. Aż do 25. minuty wynik oscylował wokół remisu. Końcówka należała jednak do Kilończyków, którzy zdobyli pięć goli, nie tracąc żadnego i na przerwę schodzili przy prowadzeniu 18:13.

Po zmianie stron niemal cały czas toczyła się gra „bramka za bramkę”. „Zebry” utrzymywały dzięki temu bezpieczną., pięciobramkową przewagę nad swoimi rywalami. Wydawało się, że tak będzie aż do końcowej syreny, tymczasem w ostatnich minutach Kilończycy jakby lekko zlekceważyli swoich przeciwników. Ci zaś dzięki temu zdołali znacząco zmniejszyć rozmiary porażki. Przy stanie 27:29 w 58. minucie mogli nawet mieć nadzieję na remis. Ich marzenia rozwiał jednak Momir Ilic, który ustalił wynik meczu na 30:27 dla THV.

W obu zespołach podobać się mogli wszyscy występujący bramkarze, ale na wyróżnienie zasłużył przede wszystkim Andreas Palicka. To w dużej mierze dzięki jego skutecznym interwencjom THV po przerwie utrzymywało swoją pięciobramkową przewagę. Nawet wtedy, gdy gracze z Kilonii seryjnie marnowali doskonałe sytuacje rzutowe lub popełniali dość proste błędy techniczne.

Sporym zawodem dla płockich kibiców był brak w ekipie z Kilonii jej największych gwiazd Christiana Zeitza i Filipa Jichy. Obaj mają jednak drobne urazy i trener Alfred Gislason wolał nie ryzykować.

Po trwającej stanowczo zbyt długo przerwie rozpoczął się drugi czwartkowy mecz. Orlen Wisła Płock stanęła do boju z reprezentacją Japonii, prezentującą zupełnie inny niż w Europie handball. Gra gości z Azji oparta była głównie na błyskawicznie wyprowadzanych atakach. Kibice obejrzeli kilka zagrań za plecy płockiej defensywy, po których ręce same składały się do oklasków.

Płocczanie tymczasem zbyt często sprawiali wrażenie lekko zagubionych i nie do końca wiedzących, jak powinni zachowywać się na boisku. Szczególnie w defensywie. – To był pierwszy w nowym sezonie mecz przed płocką publicznością – powiedział po końcowej syrenie Arkadiusz Miszka. – Mam wrażenie, że nowi gracze byli nieco stremowani tym faktem i nie pokazali wszystkiego, na co ich stać. Brakuje nam przede wszystkim trochę zgrania i skuteczności.

Najskuteczniejszy w poprzednim sezonie gracz Orlen Wisły na pewno spotkania z Japończykami nie może zaliczyć do udanych. Zmarnował jeden rzut karny, inny wykorzystał, ale „na raty”. W paru sytuacjach nie zdołał pokonać bramkarza rywali. Licznik jego zdobyczy zatrzymał się na czterech golach, gdy tymczasem Piotr Chrapkowski, Luka Dobelsek, Muhamad Toromanović i Adam Wiśniewski trafili po pięć razy. Z czterema trafieniami mecz przeciwko Japończykom zakończył również drugi z płockich prawoskrzydłowych Christian Spanne. – Nie chciałbym traktować go jako rywala do miejsca w zespole – przyznał Miszka po meczu. – Mam nadzieję, że obaj będziemy się doskonale uzupełniać i kiedy jednemu z nas nie będzie szło, drugi będzie mógł go zastąpić i pociągnąć grę na prawym skrzydle.

Kibice zaś mają nadzieję, że będą mogli podziwiać zagrania, jakimi kilka razy pod koniec meczu popisał się Nikola Eklemović. Jego podania do partnerów z pierwszej linii to absolutna handballowa maestria. Co ciekawe, Eklemović okazał się graczem nie tylko bardzo kreatywnym, ale przede wszystkim „zespołowym”. Skupił się tak mocno na obsługiwaniu swoich kolegów z zespołu, że sam ani razu nie wpisał się na listę strzelców.

Orlen Wisła wygrała wysoko, ale jej zwycięstwo mogłoby być jeszcze bardziej okazałe, gdyby w pewnym momencie nie zlekceważyła swojego egzotycznego przeciwnika. W piątek rywalem nafciarzy ma być Gorenje Velencje (THV Kiel zagra z reprezentacją Japonii) i tym razem o jakimkolwiek „odpuszczaniu” w końcówce nie może być mowy. Bo wicemistrzowie Słowenii to drużyna, która walczy o korzystny dla siebie rezultat do ostatniej sekundy każdego meczu, co udowodniła w twardym boju z „Zebrami”. W turnieju Orlen Handball Cup na pewno nie wystąpi już Michał Zołoteńko, który naderwał sobie torebkę stawową.

Gorenje Velenje - THW Kiel 27:30 (13:18)
Gorenje: Gajić, Taletović – Melić 2, Golcar 3, Šimič, Medved 3, Rutar, Bajram, Musa 2, Gams 2, Bezjak 6, Dujmovič 4, Manojlović 2, Dolenec 3, Miklavčič
THW: Omeyer, Palicka – Reichmann 1, Klein 4, Sprenger 4, Müller, Lundström, Andersson 3, Dragicevic 2, Kubes 3, Ahlm 3, Palmarsson 1, Narcisse 3, Ilic 6
Orlen Wisła Płock - Japonia 37:32 (18:16)
Orlen Wisła: Wichary, Seier, Dudek – Miszka 4, Spanne 4, Wiśniewski 5, Syprzak 2, Toromanović 5, Kwiatkowski, Chrapkowski 5, Eklemović, Kubisztal 4, Kawas 2, Dobelsek 5, Zołoteńko, Twardo, Paczkowski 1
Japonia: Shinouchi, Shimizu – Ozawa 5, Toyoda 1, Nomura 3, Izuma, Mori 4, Nakamura, Tomita 2, Higashinagahama 6, Kaido, Kishigawa, Takeda, Miyazaki 6, Kochi 2, Suematsu, Tanimura, Kadoyama 3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz