środa, 18 maja 2011

Piłeczka zakręcała w powietrzu

Yan Xiaoshan w Płocku
We wtorek w Gimnazjum nr 4 w Płocku można było podziwiać grę piątej rakietki polskiej ekstraklasy tenisa stołowego, Yan Xiaoshan z GLKS Wanzl Scania Nadarzyn. Okazją do przyjazdu Chinki był wojewódzki finał klubowych rozgrywek Pucharu Polski kobiet. Obrończynie Pucharu bezproblemowo pokonały występujący w II lidze MLUKS Nadwiślanin BS Mazowsze Płock 4:0, tracąc w czterech grach zaledwie jednego seta.



W bieżącym sezonie aby zagrać w wojewódzkim finale Pucharu Polski kobiet wystarczyło tylko zgłosić się do rozgrywek. Od kilku lat nikt nie odważył się rzucić rękawicy dominującym na Mazowszu nadarzyniankom,  które poprzez Puchar Polski dostawały się do europejskich rozgrywek. W tym roku zrobili to działacze płockiego Nadwiślanina. 

- Swojego czasu Lechia Gdańsk podejmowała u siebie Juventus Turyn, dlaczego nie mieliśmy skorzystać z okazji, która niewątpliwie przyniesie w przyszłości korzyści szkoleniowe - wyjaśniają powody zgłoszenia się do rozgrywek w płockim klubie. - Aby dobrze grać, trzeba stawiać czoła najlepszym, a nasze dziewczęta, które są daleko od kadr narodowych, takich możliwości nie mają. Do tej pory mogły co najwyżej poprosić swoje przeciwniczki o autografy - dodają działacze. 

Marcin Kusiński, w pewnym znaczeniu już nestor polskiej ekstraklasy mężczyzn, który przyjechał z zespołem z Nadarzyna w charakterze trenera, nie był zbytnio zadowolony po meczu. - Powinno się wprowadzić dolny limit wiekowy w takich rozgrywkach - stwierdził krótko.

Najmłodsza zawodniczka z Nadarzyna, była jednak tylko o rok starsza od najstarszej płocczanki. Fakt, w meczu wystąpiły dwie trzynastolatki, ale to właśnie one podjęły w miarę równą walkę z czołowymi juniorkami w Polsce, które towarzyszyły Yan Xiaoshan - świeżo upieczoną dwukrotną złotą medalistką mistrzostw Polski juniorów (w deblu i drużynie) Sandrą Wabik i uzdolnioną Natalią Cięszczyk, która do Nadarzyna przeszła z Sygnału Lublin. Katarzyna Bagrowska i Anna Wereszczaka bardzo ładnie zaprezentowały się w grze podwójnej przeciw nadarzyniankom, a druga z nich wygrała do pięciu pierwszego seta pojedynku z Wabik. 

Kibice jednak przyszli głównie podziwiać grę Chinki i wcale się nie zawiedli. Yan, nazywana w Nadarzynie ze względu na wymowę nazwiska "Saszą" nie zawiodła, choć pokazała zapewne tylko część swoich umiejętności. Ale zaprezentowała też, jak można cieszyć się z gry w tenisa stołowego. Nie przeszkadzało jej, że dla przeciwniczki, płockiej rakietki numer jeden - Aleksandry Lau, sukcesem było zdobycie kilku punktów w secie. Płocczanka takie miała zadanie i wywiązała się z niego bardzo dobrze, wytrzymując po drodze wiele długich wymian piłek, które po zagraniach Chinki nabierały niesamowitej i nieprzewidywalnej rotacji. Cały mecz, w którym rozegrano tylko cztery pojedynki i tak trwał dość długo, płocczanki przytrzymały swoje rywalki przy stole przez niemal pełną godzinę.  

- Od czegoś trzeba zacząć, w przyszłym roku wygramy co najmniej dwa sety! - zapowiadają płoccy działacze. Mecz z GLKS Wanzl Scania Nadarzyn był debiutem płocczanek w rozgrywkach klubowego Pucharu Polski.

Płock, 17 maja 2011 r.
MLUKS Nadwiślanin BS Mazowsze Płock - GLKS Wanzl Scania Nadarzyn 0:4
Aleksandra Lau - Yan Xiaoshan 0:3 (3-11, 3-11, 2-11); Anna Wereszczaka - Sandra Wabik 1:3 (11-5, 3-11, 7-11, 8-11); Katarzyna Bagrowska - Natalia Cięszczyk 0:3 (8-11, 5-11, 9-11); Bagrowska/Wereszczaka - Wabik/Cięszczyk 0:3 (7-11, 7-11, 2-11).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz