piątek, 24 maja 2013

Przestój zdecydował o porażce. Orlen Wisła – Vive Targi 24:27


Po pierwszych 30 minutach spotkania w Orlen Arenie serce mówiło wprawdzie, że wszystko się jeszcze może zdarzyć, ale rozum podpowiadał, że sprawa tytułu mistrzowskiego jest już prawie rozstrzygnięta. Gospodarze zaczęli mecz niemal tragicznie i tylko chwilowej dekoncentracji przeciwników w końcowych fragmentach pierwszej odsłony zawdzięczali, że ich strata do Vive Targów po 30 minutach wynosiła zaledwie trzy oczka. Po przerwie jednak na placu gry pojawiła się jakby zupełnie inna drużyna. Ambitna, walcząca z niesamowitym poświęceniem o każdą piłkę, wierząca, że nie wszystko jeszcze stracone. Szczęście było naprawdę blisko, ale nie udało się. Porażka trzema bramkami na pewno nie oddaje dramatycznej walki w końcówce pojedynku.
W sezonie 2011/2012 w finale play-off PGNiG Superligi kielczanie ograli zespół z Płocka 3:0, nie pozostawiając trenerowi Larsowi Waltherowi i jego podopiecznym żadnych złudzeń, komu należy się mistrzowski tytuł. Teraz miało być inaczej. Wszyscy w Płocku mieli nadzieję, że nafciarze nawiążą walkę z aktualnymi wciąż jeszcze mistrzami Polski. I nawet jeśli podopieczni trenera Krzysztofa Kisiela nie odzyskają mistrzowskiego tytułu, to przynajmniej pokażą, że stać ich na wyrównaną walkę, z zespołem, który już niebawem będzie walczył w Final Four Ligi Mistrzów.

Dwa mecze rozegrane w Kielcach wskazywały na ekipą prowadzoną przez trenera Bogdana Wentę jako na zdecydowanego faworyta również w pojedynku numer trzy. Ale kibice nie chcieli tego wcale przyjmować do wiadomości. Podobnie jak zawodnicy.

Zanim jednak rozpoczął się mecz, oficjalnie pożegnany został kończący sportową karierę Michał Zołoteńko. Po kilkunastu latach gry w Płocku „Złoty” powiedział dość i odwiesił swoje sportowe obuwie na kołek. Czy zostanie trenerem, a może pracownikiem klubu – czas pokaże.

Gospodarze rozpoczęli mecz tak, jakby wciąż nie mogli pogodzić się z tym, że już nigdy nie rozegrają oficjalnego meczu, w których „Złoty” będzie jednym z nich. Kielczanie zaś są na tyle doświadczoną ekipą, że bezwzględnie wykorzystali koszmarną wręcz słabość miejscowych. W pewnym momencie odjechali na sześć bramek. Gdyby nie rozkojarzyli się w końcówce pierwszej połowy, już po 30 minutach sprawa wyniku mogłaby być praktycznie rozstrzygnięta. Na szczęście Orlen Wisła wykorzystała chwilową słabość gości i zdołała zredukować swoje straty do trzech goli. A to dawało szanse na podjęcie walki w drugiej odsłonie.

Po zmianie stron początkowo niewiele wskazywało na to, aby obraz gry miał ulec radykalnej zmianie. Owszem, kielczanie nie powiększali swojej przewagi, ale z drugiej strony Orlen Wisła nie była w stanie zrobić nic, aby ją zmniejszyć. I nagle stało się coś zdumiewającego. Kiedy wydawało się, że nafciarzom niebawem zacznie brakować sił, ci zaczęli grać jak natchnieni. Fantastycznymi interwencjami w bramce popisywał się Marcin Wichary, coraz lepiej spisywała się defensywa, we właściwy sposób zaczął funkcjonować kontratak. Przewaga zaczęła topnieć, aż w końcu udało się doprowadzić do remisu. Kibice, którzy praktycznie cały mecz oglądali na stojąco, nie mogli wytrzymać w jednym miejscu.

Wydawało się, że kwestią chwili jest, kiedy gospodarze obejmą prowadzenie, a później zaczną je powiększać. Tymczasem to przyjezdni zdobyli gola i ponownie wyszli na prowadzenie. A później mijały kolejne minuty, a gracze Orlen Wisły wciąż nie mogli pokonać Sławomira Szmala. Fakt, że i kielczanie nie mogli poradzić sobie z Marcinem Wicharym, nie był dla miejscowych wielkim pocieszeniem. Tym bardziej, że jako pierwsi swoją rzutową niemoc przełamali kielczanie. Prowadzili dzięki temu już dwoma bramkami. A że do końca meczu pozostawało niewiele czasu, stało się praktycznie jasne, że Vive Targi już w piątek będą mogły wracać do domu ze złotymi medalami.

Orlen Wisła Płock – Vive Targi Kielce 24:27 (13:16)
Orlen Wisła: Sego, Wichary – Eklemović 1, Kubisztal 2, Kavas 1, Ghionea 8, Twardo, Toromanović 3, Nikcević 1, Ilyes 1, Nenadić 6, Wiśniewski 1, Syprzak.
Vive Targi: Szmal, Losert – Jurecki 9, Strlek 2, Lijewski 4, Musa 2, Zorman 1, Cupić 5, Rosiński, Buntić 1, Stojković 2, Grabarczyk, Tkaczyk 1, Jachlewski.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz