sobota, 6 października 2012

Takiej Wisły chcą płocczanie. Stal St. W. - Wisła 0:1



Piłkarze Wisły o drugoligowe punkty tym razem walczyli w Stalowej Woli. Miejscowi od 40. minuty grali z przewagą jednego zawodnika, bo sędzia Robert Marciniak ukarał czerwoną kartką Łukasza Nadolskiego. Podopieczni trenera Marcina Kaczmarka zamiast cofnąć się do obrony, z furią natarli na swoich przeciwników. Przyniosło to efekt w 66. minucie, gdy Krzysztof Janus pokonał bramkarza miejscowych. Okazało się, że była to bramka na wagę trzech punktów. Tym samym płocczanie zanotowali piąty z rzędu mecz bez porażki i dołączyli do czołówki grupy wschodniej drugiej ligi.

Początek meczu przypominał typowe piłkarskie szachy. Żadna z drużyn nie chciała śmielej zaatakować, aby nie narazić się na kontratak, który mógłby skutkować utratą bramki. Dopiero po 20 minutach jałowego biegania po boisku Wisła w końcu zepchnęła gospodarzy do defensywy. Jako pierwszy czujność bramkarza Stalówki chciał sprawdzić Krzysztof Janus, ale po jego strzale piłka nieznacznie minęła słupek. Chwilę później szczęścia w kontrze chcieli szukać gospodarze, ale powstrzymał ich dobrze ustawiony Marko Radić.

Gdy w 26. minucie do przodu ruszyli goście, wydawało się, że nikt nie zdoła powstrzymać mającego około 40 metrów do bramki Marcina Krzywickiego. A jednak w ostatniej chwili rosły napastnik Wisły został powstrzymany przez jednego z obrońców gospodarzy, który wybił piłkę na aut. W kolejnych akcjach brylowali Bartłomiej Sielewski, Damian Adamczyk, Krzysztof Janus, Arkadiusz Mysona. Wciąż jednak bez efektów.

Efekt, chociaż nie do końca zamierzony, przyniosła za to akcja Stali z 40. minuty. Jeden z miejscowych usiłował dojść do piłki, a Łukasz Nadolski chciał wybić ją, atakując przy tym wysoko uniesioną nogą. Zahaczył przy tym swojego rywala, za co ukarany został czerwoną kartką.

Miejscowi mieli więc przed sobą 50 minut gry z przewagą jednego zawodnika. Jak się jednak później okazało, nie na wiele im się to zdało. Jeszcze przed przerwą płocczanie bliscy byli zdobycia bramki, ale zabrakło precyzji przy rzucie wolnym egzekwowanym przez Arkadiusza Mysonę.

Druga część spotkania zaczęła się od podwójnej zmiany w Wiśle. W miejsce Damiana Adamczyka na boisku pojawił się Fabian Hiszpański, a Tomasz Grudzień zastąpił Marcina Krzywickiego. Już pięć minut po swoim pojawieniu się na boisku dwaj płoccy rezerwowi przeprowadzili efektowną kontrę, ale zabrakło im odrobiny szczęścia. Podobnie jak Bartłomiejowi Sielewskiemu, który chwilę później znalazł się sam na sam z bramkarzem miejscowych, ale przegrał z nim wojnę nerwów.

Stalówka, chociaż grała z przewagą jednego zawodnika, została zepchnięta do głębokiej defensywy, tylko raz na jakiś czas szukając szczęścia w kontrach. Na szczęście płocka defensywa spisywała się bez zarzutów. Za to w 66. minucie przy dośrodkowaniu Bartłomieja Sielewskiego błąd popełnił jeden z miejscowych obrońców, który nie zdołał wybić piłki, która dotarła do Krzysztofa Janusa. Ten zaś spokojnie przymierzył z siedmiu metrów, zdobywając gola, na którego płocka ekipa w pełni zasłużyła.

Przegrywający gospodarze nie bardzo wiedzieli, jak odmienić losy meczu. Niby próbowali atakować, ale robili to ospale, bez przekonania. Dużo więcej okazji do podwyższenia rezultatu mieli za to nafciarze. Ostatecznie jednak żadnemu z zespołów nie udało się zmienić rezultatu. Wisła wygrała w pełni zasłużenie, bo chociaż od 40. minuty grała w osłabieniu, nie broniła się kurczowo, lecz szukała okazji do zdobycia gola. A kiedy się jej to w końcu udało, też nie siadła na laurach, ale grała w myśl zasady, że najlepszą obroną jest atak. Dlatego właśnie nafciarze cały czas nękali defensywę Stalówki, a kiedy tracili piłkę, starali się ją odzyskać jak najdalej od własnej bramki.

Jeżeli płocczanie w kolejnych meczach będą grali równie dobrze, efektownie i ambitnie, można mieć nadzieję, że docenią to wreszcie ich kibice i wreszcie zaczną liczniej pojawiać się na trybunach stadionu im. Kazimierza Górskiego w Płocku.

Stal Stalowa Wola - Wisła Płock 0:1 (0:0)
Bramka: Janus (66.)
Stal: Dydo - Komada (53. Widz), Czarny, Żmuda, Sikorski (55. Turczyn) - Kantor, Horajecki, Łanucha, Popielarz (61. Białek), Getinger - Fabianowski.
Wisła: Kiełpin - Nadolski, Magdoń, Radić, Mysona - Janus (84. Zembowski), Sielewski, Góralski, Adamczyk (46. Hiszpański), Mitura - Krzywicki (46. Grudzień).
Żółte kartki: Komada, Kantor i Getinger (Stal) oraz Góralski i Kiełpin (Wisła)
Czerwona kartka: Nadolski (41. min)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz