niedziela, 22 kwietnia 2012

Walec przejechał, a niedźwiedź jeszcze chodzi. Orlen Wisła – MMTS 30:23

W drugim meczu półfinałowym play-off Orlen Wisła Płock pokonała MMTS Kwidzyn wprawdzie nie tak wysoko, jak w pierwszym, ale wystarczająco pewnie by myśleć o zakończeniu rywalizacji na wyjeździe. - Niedźwiedź ma mocno poszarpaną skórę, ale jeszcze chodzi po lesie -  przestrzega jednak przed przysłowiowym dzieleniem skóry na niedźwiedziu trener MMTS-u Krzysztof Kotwicki, zapowiadając jednocześnie postawienie płocczanom trudnych warunków w drugiej odsłonie półfinałowej rywalizacji, która rozpocznie się już w najbliższy weekend w Kwidzynie. Płocczanom tymczasem brakuje tylko jednej wygranej, aby awansować do wielkiego finału play-off sezonu 2011/2012. 
Jeżeli ktokolwiek spodziewał się, że drugie spotkanie półfinału play-off PGNiG Superligi będzie kalką pierwszego, srodze się zawiódł. W niedzielny poranek trenerzy obu ekip najwięcej pracy mieli przede wszystkim w sferze mentalnej. I Lars Walther, i Krzysztof Kotwicki musieli zrobić wszystko, aby zresetować głowy swoich podopiecznych. Szkoleniowiec z Płocka musiał przekonać nafciarzy, że wielka różnica bramkowa w sobotę nie ma żadnego znaczenia. W walce o medale liczy się bowiem zwycięstwo, a nie jego rozmiary. Trener z Kwidzyna z kolei musiał przekonywać swoich graczy, że nie da się zagrać gorzej, a rywale to tacy sami ludzie, którzy również miewają swoje słabości. Mógł przy tym odwoływać się do ostatniej kolejki fazy zasadniczej, kiedy to MMTS odniósł zaskakujące zwycięstwo w Orlen Arenie.

Kibice na pierwszą bramkę w niedzielę czekali dość długo. Ale, gdy miejscowi wreszcie wstrzelali się w cel, bardzo szybko objęli prowadzenie, najpierw 5:1, potem jeszcze wyższe, by przez resztę meczu kontrolować jego przebieg. Goście nie pokazywali wprawdzie tego wszystkiego, czym czarowali kibiców w sezonie zasadniczym, ale tym razem nie dawali nafciarzom bezkarnie panować na boisku. Walczyli bardzo mocno o każdą piłkę, dzięki czemu nie pozwolili gospodarzom odskoczyć na zbyt dużą różnicę bramkową. W ostatnich dziesięciu minutach przed końcową syreną zrobiło się na boisku gorąco, jednak nie ze względu na wynik, a na liczne, czasem niezrozumiałe dla widowni interwencje sędziów. Czerwone kartki dostali w płockim zespole Adam Twardo i Kamil Syprzak (z gradacji), a przez chwilę na placu gry oprócz bramkarzy było tylko ośmiu zawodników - po czterech z każdej strony.

- Było zbyt dużo wykluczeń, które zniekształciły obraz gry - nie krył po meczu trener Orlen Wisły Lars Walther. Żółtą kartkę zarobił nawet jego asystent Krzysztof Kisiel. - Wiedzieliśmy, że będzie dziś trudniej, czasem lepiej nie wygrywać meczu tak wysoką różnicą bramek jak wczoraj. Nie był to piękny mecz, ale był typową walką w półfinale. Jestem zadowolony, że wygraliśmy - ocenił przebieg spotkania duński szkoleniowiec. 

Kolejny raz mecz był popisem w bramce  Marcina Wicharego, który bronił z nieprawdopodobnie wysoką skutecznością. To między innymi dzięki niemu po końcowej syrenie na świetlnej tablicy widoczna była siedmiobramkowa różnica na korzyść Orlen Wisły. Nie da się jednak nie zauważyć również faktu, że w niedzielnym meczu na listę strzelców wpisywali się wszyscy zawodnicy gospodarzy, którzy pojawili się na placu gry. 

- Pozostało mi tylko jak wczoraj pogratulować gospodarzom zwycięstwa - powiedział po meczu Krzysztof Kotwicki, trener MMTS-u. - Planowaliśmy jedno zwycięstwo i próbowaliśmy nasze plany zrealizować. Za wczorajszy mecz w naszym wykonaniu powinienem jednak przeprosić kibiców. Dziś udało nam się pozbierać psychicznie po tym jak przejechał po nas płocki walec. Pokazaliśmy, że u siebie będziemy walczyć dalej - dodał.

- Był to najgorszy mecz w naszym sezonie - rozgrywający Kwidzyna Przemysław Rosiak rozpoczął wypowiedź na konferencji prasowej od powrotu do pierwszego meczu. - Dziś udało nam się wytrzymać najgorszy moment. Mam nadzieję, że nasza rywalizacja nie skończy się na trzech meczach. W Płocku dwa razy wygrał zespół lepszy.

- Mamy wystarczająco dużo pracy w tym tygodniu by jeszcze nie myśleć o meczu z Vive - powiedział tymczasem trener Walther zapytany o to, czy już podczas spotkania z Kwidzynem piłkarze ćwiczyli warianty gry przeciw kielczanom. - Na pewno w finałach będzie potrzebne wsparcie ze strony Paczkowskiego i Chrapkowskiego, których próbuję znów wprowadzić do gry - dodał jednak szkoleniowiec Orlen Wisły.


Orlen Wisła Płock – MMTS Kwidzyn 30:23 (15:9)
Sędziowali: Damian Demczuk i Tomasz Rosik.
Orlen Wisła: Wichary, Seier – Kwiatkowski 1, Eklemović 1, Spanne 4, Wiśniewski 3, Kubisztal 2, Kavas 5, Twardo 1, Toromanović 1, Paczkowski 1, Dobelsek 3, Chrapkowski 2, Syprzak 2, Backstrom 4.
MMTS: Suchowicz, Szczecina – Krieger 2, Mroczkowski 1, Orzechowski, Peret 3, Rosiak 1, Seroka, Waszkiewicz 4, Kostrzewa 5, Adamuszek, Sadowski, Daszek 5, Łangowski 2, Rombel.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz