środa, 25 maja 2011

Sokółka grzebie Wisły szanse na awans

W sobotę futboliści Wisły doskonale spisali się w Lublinie, pokonując tamtejszy Motor 3:0. Niestety, w środę na własnym stadionie ulegli 0:3 Sokołowi Sokółka. Granie systemem sobota-środa-sobora wyraźnie nie służy podopiecznym trenera Mieczysława Broniszewskiego. W tabeli grupy wschodniej drugiej ligi Wisła spadła na czwarte miejsce, wyprzedzona przez Świt Nowy Dwór. Do końca sezonu 2010/2011 pozostały już tylko trzy kolejki. Szanse na awans wciąż jeszcze są. Przynajmniej w teorii. Realne zostały raczej pogrzebana przez Sokoła Sokółka.
Z papierowych wyliczeń wynikało, że to płocczanie są zdecydowanym faworytem pojedynku. I to właśnie gospodarze jako pierwsi ruszyli do ataków. Niestety, wykończenie akcji nie było w środowy wieczór atutem miejscowych. Owszem, podopieczni trenera Mieczysława Broniszewskiego potrafili w miarę nieźle rozgrywać piłkę, gdy do bramki rywala było co najmniej 40 metrów. Kiedy jednak zbliżali się do pola karnego, było coraz gorzej.

Już na początku meczu Kamil Biliński nie potrafił wykorzystać błędu bramkarza przyjezdnych, który nie opanował zagranej do niego piłki. Gdyby nasz napastnik szybciej ruszył w stronę golkipera, miał szansę przejąć futbolówkę i ulokować ją w siatce. Stojący w polu karnym Marcin Nowacki nie zdołał opanować piłki, która spadła tuż przy jego nodze. Takich sytuacji można byłoby opisywać całkiem sporo.

W 33. minucie bliski zdobycia gola był Matar Gueye, który spod lewej linii usiłował dośrodkować na pole karne. Piłka zeszła jednak z nogi Senegalczyka i omal nie wylądowała w długim górnym rogu bramki Sokoła. Łukasz Trochim sobie tylko znanym sposobem zdołał uchronić swój zespół od straty gola, a jednocześnie zainicjować kontratak, który celnym strzałem z kilku metrów wykończył Robert Speichler, zdobywając prowadzenie dla Sokoła.

Siedem minut później przyjezdni zdecydowali się na kolejną akcję. Znów lewą stroną ruszył Robert Wesołowski, który idealnym podaniem w pole karne obsłużył Roberta Speichlera, a ten ponownie okazał się sprytniejszy od Krzysztofa Kamińskiego. I w ten sposób po 45 minutach gry goście cieszyli się z niespodziewanego, aczkolwiek w pełni zasłużonego prowadzenia 2:0.

Po zmianie stron na placu gry nie pojawili się już Robert Sing i Bartosz Wiśniewski. Ich miejsca zajęli Robert Chwastek i Łukasz Sekulski. Chociaż obaj są graczami potencjalnie ofensywnymi, jednak ich wejście niewiele zmieniło w obrazie gry. Bezradnych nafciarzy dobił w 88. minucie Marek Gołębiewski, zdobywając trzeciego gola dla gości.

Na pomeczowej konferencji prasowej kierownik Sokoła Lucjan Trudnos powiedział, że jego zespół dedykuje wygraną leżącemu w szpitalu trenerowi Witoldowi MroziewskiemuMieczysław Broniszewski przyznał, że jest zawiedziony postawą swoich podopiecznych, dla których rozegranie dwóch dobrych meczów w ciągu trzech dni jest zadaniem ponad siły.

Porażka u siebie z Sokołem znacznie komplikuje sytuację Wisły. Nafciarze, którzy mają 51 punktów, tracą pięć oczek do Olimpii Elbląg, cztery do Okocimskiego Brzesko i dwa do Świtu Nowy Dwór Mazowiecki, który awansował na trzecie miejsce. A do końca sezonu pozostały już tylko trzy kolejki.

Wisła - Sokół 0:3 (0:2)
Bramki:
Speichler 2 (33. i 40.) i Gołębiewski (88.)
Wisła: Kamiński – Nadolski, Mariucci, Wyczałkowski, Pielak – Jaroń, Gueye (76. Kursa), Sing (46. Sekulski), Nowacki, Wiśniewski (46. Chwastek) – Biliński.
Sokół: Trochim – Jóźwiak, Pracz, Łapiński, Mościński, Sołowiej, Zalewski (91. Naliwajko), Toczydłowski (75 Butkiewicz), Wesołowski (66. Czeremcha), Speichler (79. Kopeć), Gołębiewski.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz