Drugi mecz z rzędu wygrali piłkarze nożni Wisły Płock. Po środowym zwycięstwie 3:0 nad Ruchem Wysokie Mazowieckie, w sobotę pokonali 2:1 Wigry Suwałki. Z tego zwycięstwa, mimo, że było skromniejsze niemiłosiernie cieszyli się po meczu, odstawiając tańce na środku boiska i długo oraz głośno przeżywając je w szatni. Dzięki wygranej umocnili się w czołówce drugoligowej tabeli, ale co ważniejsze w zespole z ulicy Łukasiewicza w Płocku zaczyna być czuć ducha walki o pierwszą ligę.
Ekipa gospodarzy, której morale zostało podniesione środową wygraną z Ruchem Wysokie Mazowieckie, od pierwszego gwizdka sędziego ruszyła do natarcia. Najaktywniejszym z płocczan był w pierwszej fazie gry Kamil Biliński, który kilka razy usiłował rozerwać defensywę gości indywidualnymi akcjami. Próbował szczęścia również w strzałach z dystansu. Niestety, nie na wiele się to zdało.
Swoje sytuacje do zdobycia bramki miał również Jakub Zabłocki. Przymierzał się kilka razy, ale w końcu dopiął swego. W 36. minucie akcję gospodarzy zainicjował Matar Gueye. Piłka trafiła do Damiana Jaronia, który dośrodkował z lewej strony, a Zabłocki zdołał w końcu pokonać bramkarza przyjezdnych. Niestety, kilka minut przed końcem zdobywca gola został brutalnie sfaulowany przez Lauryna i musiał opuścić plac gry zanim sędzia zakończył pierwszą połowę.
Miejsce Zabłockiego zajął Michał Twardowski, który udowodnił po raz kolejny, że doskonale wie, na czym polega główne zadanie napastnika. Gdy w 54. minucie Wisła wyprowadziła kontratak, to właśnie Twardowski był tym, który celnym strzałem postawił kropkę nad i. Wydawało się, że dwubramkowe prowadzenie powinno pozwolić nafciarzom na spokojne kontrolowanie przebiegu boiskowych wydarzeń, przy ewentualnym szukaniu szansy w kontratakach na podwyższenie wyniku.
Tymczasem siedem minut przed końcem meczu szesnastoletni Tomasz Sawicki wykorzystał zamierzanie w polu karnym Wisły, zdobywając kontaktowego gola. Goście natychmiast rzucili się do przodu, wyczuwając swoją szansę na wywiezienie z Płocka jednego punktu. Na szczęście defensywa Wisły nie popełniła już w tym meczu na tyle poważnego błędu, aby Wigrom udało się doprowadzić do wyrównania. Kilkakrotnie w emocjonującej końcówce płocczanie gościli pod polem karnym Wigier, jednak skończyło się bez kolejnych zdobyczy bramkowych.
Po fatalnym początku rundy wiosennej nafciarze zdołali się pozbierać na tyle, aby wygrać dwa kolejne mecze. W najbliższą sobotę czeka ich jednak poważny test czyli wyjazdowy mecz ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki. W kolejny weekend zmierzą się z innym pretendentem do pierwszej ligi - Olimpią Elbląg.
Ciekawostką jest fakt, że jedenastkę sobotnich gości prowadzi obecnie były zawodnik Wisły, Marek Witkowski, który swojego czasu był w ekipie, która wprowadziła płocczan do I ligi. Na boisku zaś kibice mogli podziwiać sprowadzonego kiedyś do Płocka przez Krzysztofa Dmoszyńskiego Grażwydasa Mikulenasa.
Nie skory do pochwał trener Broniszewski tym razem podczas konferencji prasowej pochwalił swoich podopiecznych, nazywając ich młodym zespołem. - Może są malkontenci, że mówią, że za mało wygraliśmy, my cieszymy się z trzech punktów - powiedział do dziennikarzy.
Wisła Płock – Wigry Suwałki 2:1 (1:0)
Bramki: 1:0 Zabłocki w 36., 2:0 Twardowski w 54., 2:1 Sawicki w 83.
Wisła: Kamiński – Nadolski, Marucci, Hus, Wyczałkowski – Jaroń, Gueye, Nowacki (83. Kursa), Lewandowski – Biliński (86. Sekulski), Zabłocki (45. Twardowski 45.)
Wigry: Salik – Świerzbiński, Makarewicz, Pomian (59. Słowicki), Bajko – Lauryn, Mikulenas, Statkievicius, Rogoziński – Janelidze, Krusa (66. Sawicki, 88. Gongadze 88.).
Żółte kartki: Wyczałkowaki (Wisła), Lauryn, Mikulenas (Wigry).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz