wtorek, 27 września 2011

Charzyńska: Jakoś się pozbierałam


Edyta Charzyńska mecz ze Spartą Oborniki Wielkopolskie rozpoczęła nieszczególnie. Mogła zapisać się w historii AZS PWSZ Jutrzenka jako zdobywczyni pierwszej bramki w pierwszej lidze, jednak w drugiej minucie nie wykorzystała rzutu karnego. Kiedy jednak opadły już pierwsze emocje związane z debiutem na tak wysokim szczeblu rozgrywek, zaczęła pokazywać pełnię swoich umiejętności. Stała się jedną z dwóch „strzelb” Jutrzenki, a kiedy zabrzmiała końcowa syrena, w protokole meczowym miała zapisanych sześć zdobytych bramek. Po meczu „Sportowiec Płocki” poprosił zawodniczkę, aby podzieliła się swoimi wrażeniami po debiucie w pierwszej lidze.




Początek był niesamowicie nerwowy, ale później okazało się, że jesteście w stanie powalczyć o niezły rezultat.
- To prawda. Była szansa nawet na wyrównanie. Niestety, było jak było i trudno. Dziewczyny wprawdzie starały się jak mogły, ale nie udało się. Zabrakło czasu i doświadczenia.



Na początku meczu byłyście potwornie spięte. Można było odnieść wrażenie, że boicie się rzucać.
- To był nasz pierwszy mecz w pierwszej lidze. Jestem przekonana, że kolejne spotkania w naszym wykonaniu będą zdecydowanie lepsze. Aż zaczniemy wygrywać u siebie.



Jak to się stało, że w końcówce meczu zdołałyście się niemal zupełnie odblokować i niemal dojść swoje rywalki?
- Na początku byłyśmy potwornie zestresowane. Przez pierwsze 30 minut to było okropnie deprymujące. Na szczęście w drugiej części meczu jakoś udało nam się opanować stres i dzięki temu zaczęłyśmy grać dużo lepiej.



Jesteś zadowolona ze swojej postawy w tym meczu?
- Niespecjalnie. W pierwszej połowie nie szło mi zbyt dobrze. Na szczęście po zmianie stron było już dużo lepiej. Pozbierałam się, tak samo jak cała reszta dziewczyn. Mam nadzieję, że już w kolejnym meczu powinno być dużo lepiej.



Na pewno przed kolejnym meczem musicie popracować nad rzutami karnymi. Słaba skuteczność z siedmiu metrów na pewno również w jakimś stopniu przyczyniła się do waszej porażki. Sama zresztą możesz coś powiedzieć na ten temat.
- Tak, to prawda. Rzuty karne były dla nas w tym meczu bardzo poważnym problemem. Mam nadzieję, że zwróci na to uwagę również nasz trener i w kolejnym spotkaniu będzie z tym już trochę lepiej. A wtedy i końcowy wynik nie musi być wcale dla nas niekorzystny.



Obrona w waszym wykonaniu była zupełnie niezła. Niestety, nie da się tego powiedzieć o waszej grze ofensywnej. Chwilami można było odnieść wrażenie, że nie do końca wiecie, według jakiego schematu taktycznego chcecie atakować i wykańczać akcje.
- Zgadzam się z tym, że nasza defensywa była bardzo dobra. Zawodniczki Sparty, chociaż dużo bardziej doświadczone od nas, miały spore problemy z przebiciem się przez nasze szyki obronne. Wydaje mi się, że generalnie jak na pierwszy mecz w pierwszej lidze było to całkiem niezłe spotkanie. Przegrywałyśmy w pewnym momencie już jedenastoma bramkami, a jednak niemal udało nam się wyrównać. To dowodzi, że drzemie w nas potencjał i w kolejnych meczach po prostu musi być lepiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz