FOT. J. STANKOWSKI |
Piłkarze ręczni Orlen Wisły Płock w pojedynku z Pogonią Gaz-System zaliczyli pierwszą wygraną w ćwierćfinale fazy play-off PGNiG Superligi. Trener gości był Rafał Biały był usatysfakcjonowany, że jego podopiecznym udało się w Płocku zdobyć aż 28 bramek. Do wygranej poprowadzili nafciarzy Michał Kubisztal (na zdjęciu), który zdobył dziesięć goli oraz Marin Sego po raz kolejny broniący jak natchniony. Jeżeli drużyna prowadzona przez trenera Krzysztofa Kisiela wygra w środę w Szczecinie, zapewni sobie awans do półfinału fazy play-off PGNiG Superligi.
W protokole meczowym wpisany został leworęczny Mateusz Góralski grający zazwyczaj na prawym skrzydle. Niedawny mistrz Polski juniorów pozostawał w odwodzie, bo przy kontuzji Pawła Paczkowskiego Valentin Ghionea był szykowany raczej do gry na prawym rozegraniu, niż na skrzydle. Ostatecznie okazało się, że Rumun zagrał na obu pozycjach, a młody wychowanek Wisły na swój debiut w najwyższej klasie rozgrywkowej będzie musiał jeszcze poczekać.
Lista zawodników Orlen Wisły, którzy nie mogli zagrać przeciwko Pogoni nie kończyła się na „Paczasie”. Wciąż niezdolny do gry pozostaje Petar Nenadić, a Kamil Syprzak oglądał całe spotkanie z trybun, ponieważ musiał pauzować za czerwoną kartkę, którą zobaczył po spięciu z Rastko Stojkoviciem w finale Pucharu Polski z Vive Targami Kielce.
Zaczęło się zgodnie z planem. Było 3:0, a później 7:2 i 12:5 dla Orlen Wisły. Niestety, nafciarze stanęli, gdy trener Pogoni Rafał Biały zdecydował się zmienić ustawienie defensywy z 3-2-1 na 6-0. O ile wcześniej gospodarze dość swobodnie przedzierali się do pierwszej linii i wykańczali akcje, to po spłaszczeniu obrony zaczęli mieć z tym poważne problemy. A Pogoń wykorzystała sytuację i swój niedobór zmniejszyła do zaledwie dwóch oczek. A to dawało jej, przynajmniej teoretycznie, szansę na walkę o korzystny wynik po zmianie stron.
W drugiej odsłonie początkowo trwała dość wyrównana walka. Kiedy jednak nafciarze zwiększyli swoją przewagę do siedmiu oczek, wydawało się, że losy spotkania są już ostatecznie przesądzone. Nic bardziej mylnego. W ciągu trzech minut gry płocczanie złapali osiem minut kar. Gra w podwójnej przewadze pozwoliła Pogoni nieco zniwelować straty i uwierzyć, że nie wszystko jest jeszcze stracone. Na szczęście nafciarze byli w stanie dotrwać do końca meczu z kilkoma bramkami zapasu.
Na słowa najwyższego uznania zasłużył Michał Kubisztal, który najczęściej przedzierał się przez defensywę gości i albo sam kończył swoje akcje, albo odgrywał do swoich partnerów. Chociaż grał tylko w pierwszych minutach meczu, dobrze pokazał się Ivan Nikcević. Udowodnił tym samym, że wszyscy, którzy „stawiali na nim krzyżyk” powinni zrewidować swoje opinie. Prawie nic do udowodnienia nie miał za to genialnie interweniujący Marin Sego. Po raz kolejny udowodnił, że ma niesamowity wprost instynkt, który pozwala mu bronić nawet w beznadziejnych wydawałoby się sytuacjach. Wiedzą o tym niemal wszyscy fachowcy zajmujący się handballem. Poza jednym – trenerem reprezentacji Chorwacji...
Orlen Wisła Płock – Pogoń Szczecin 32:28 (17:15)
Orlen Wisła: Sego, Wichary – Kubisztal 10, Ghionea 6, Toromanović 5, Nikcević 4, Kavas 3, Spanne 2, Eklemović 2, Wiśniewski, Ilyes, Twardo
Pogoń: Ligarzewski, Stojković - Zydroń 6, Zaremba 6, Konitz 5, Bruna 5, Marković 3, Gierak 1, Krupa 1, Wardziński 1, Biały
Po meczu powiedzieli:
Rafał Biały: Mecz był zacięty, a wynik ważył się do ostatnich minut. Zaczęliśmy trochę za bardzo zestresowani, czego się obawiałem przed meczem, bo nie mieliśmy żadnego spotkania w tej 28-dniowej przerwie, gdy Wisła miała Final Four. Bardzo brakowało nam tego meczu, ale gdy złapaliśmy swój rytm nasza gra wyglądała już całkiem fajnie. Dzisiaj było widać, że Krzysiek przygotował drużynę pod naszą obronę 3-2-1 i Michał Kubisztal rozjeżdżał naszą strefę. Gdy zmieniliśmy defensywę na 6-0 to było już lepiej. Cieszę się, że zdobyliśmy tutaj 28 bramek – to jest dobry prognostyk przed następnymi meczami.
Krzysztof Kisiel: Wygraliśmy spotkanie i to się dzisiaj dla nas liczyło najbardziej. Mieliśmy różne momenty przestojów i nie było dzisiaj wcale tak łatwo zwyciężyć. Powinniśmy się skupić nad tym by jak najlepiej przepracować okres, w którym tracimy bramki – stanęliśmy w dwudziestej minucie gdy Pogoń zmieniła obronę i czterdziestej, gdy graliśmy w 3 na parkiecie. Dzisiaj trochę krwi napsuł nam Bruna, który świetnie współpracował z kołowym (Markoviciem), ale nie mogliśmy skupić się tylko na tych dwóch graczach, bowiem wówczas pierwsze skrzypce w Pogoni zagrałby ktoś inny
Nikola Eklemović: W play-offach najważniejsze jest zwycięstwo. Dzisiaj było ciężko bowiem mieliśmy dwa ciężkie spotkania w ostatni weekend. Mimo wszystko wygraliśmy, prowadzimy w rywalizacji i czekamy na kolejne spotkanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz