sobota, 10 listopada 2012

Klasa światowa nafciarzy. Orlen Wisła – Vive Targi 32:25


Bez cienia przesady można powiedzieć, że na ten mecz czekała cała handballowa Europa. I cała Europa przekonała się, że drużynę, która w tegorocznej edycji Velux Ligi Mistrzów kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa jednak można pokonać. Potrzeba jednak do tego niesamowitej dyscypliny taktycznej, żelaznej woli walki a przede wszystkim doskonale rozumiejącego się kolektywu, w którym nie było żadnego słabego punktu. – Wygrał zespół lepszy, który pokazał w swojej grze więcej głowy, więcej determinacji – przyznał na konferencji prasowej po meczu trener Vive Targów Kielce Bogdan Wenta.

Pierwsza w tym sezonie święta wojna płocko-kielecka wyjątkowo elektryzowała kibiców. Nie tylko w Płocku i Kielcach, ale również w wielu innych polskich miastach. A nawet na Bałkanach i w Skandynawii, skąd pochodzi wielu graczy obu zespołów. 

Mecz rozpoczął się dobrze dla gospodarzy. Wprawdzie w pierwszej akcji stracili oni piłkę, ale chwilę później Marin Sego obronił rzut Zeljko Musy z koła, sygnalizując tym samym, że będzie mocnym punktem swojego zespołu. Okazało się, że zanim minęło pięć minut gry, rosły kołowy z Kielc został zastopowany przez płockiego bramkarza trzykrotnie. Nie popełnił błędu za to Muhamed Torromanović, który zdobył pierwszego gola w tym meczu. 

Po kilku minutach gospodarze zdołali odskoczyć na dwie bramki. Kielczanie walczyli jednak zawzięcie i udało im się nie tylko doprowadzić do wyrównania, ale nawet objąć prowadzenie. Nie cieszyli się jednak z niego zbyt długo, bo płocczanie tego dnia byli wyjątkowo skuteczni, w dodatku co chwilę prowokowali rywali do błędów. Dzięki temu zdołali odzyskać prowadzenie. I chociaż podopieczni trenera Bogdana Wenty zdołali jeszcze raz wyjść na prowadzenie, Orlen Wisła odpowiedziała na to w najlepszy możliwy sposób, zdobywając kolejno trzy bramki. 

Pierwsza połowa, prowadzona w niesamowicie szybkim tempie zakończyła się remisem 16:16, który zapowiadał bardzo interesującą walkę w drugiej części spotkania. 

W pierwszych minutach drugiej odsłony oba zespoły zdobyły po pięć bramek i wciąż wydawało się, że losy meczu są otwarte. Jednak to, co wydarzyło się w kolejnych trzynastu minutach, zaskoczyło chyba wszystkich. Gospodarze zdobyli dziesięć goli, tracąc w tym czasie zaledwie dwa. – Dokładnie analizowaliśmy występy kielczan w Lidze Mistrzów. Doskonale wiedzieliśmy, że Vive Targi rozstrzygają wszystkie mecze, budując swoją przewagę na początku drugiej połowy – mówił po meczu prezes SPR Wisła Płock Andrzej Miszczyński. Wiedzieliśmy, że nie możemy dać się rozpędzić naszym przeciwnikom. Udało im się ich powstrzymać, a dzięki fantastycznej grze defensywy zaczęliśmy budować coraz wyższą przewagę. Grający pod presją kielczanie popełniali coraz więcej błędów. 

Cała płocka ekipa zasłużyła na słowa najwyższego uznania, ale to, co wyprawiali obaj płoccy bramkarze, w pełni zasługuje na szczególne wyróżnienie. Marin Sego na samym początku meczu zniechęcił do gry Zeljko Musę, a później „miał na sumieniu” każdego z kieleckich graczy. W ekipie trenera Bogdana Wenty nie było zawodnika, który pojawiłby się na placu gry i nie musiał chociaż raz uznać wyższości genialnie spisującego się bramkarza Orlen Wisły. Ale fantastycznie zachował się również Marcin Wichary, który w drugiej połowie pojawiał się jedynie po to, aby bronić rzuty karne. A robił to w niesamowitym stylu. Najpierw wygrał wojnę nerwów z Ivanem Cupiciem, broniąc jego rzut z siedmiu metrów, później zaś zmusił tego gracza do błędu – po kolejnym karnym Chorwata piłka trafiła w poprzeczkę. 

Niesamowitą pracę wykonała płocka defensywa. Ferenc Ilyes i Adam Twardo wspierani przez pozostałych płockich graczy postawili taką zaporę, że w drugiej połowie kielczanie zdobyli zaledwie dziewięć bramek. Szukanie ostatniego meczu, w którym aktualni mistrzowie Polski byli po przerwie równie bezradni, mogłoby zająć wiele czasu.

Wysoka wygrana Orlen Wisły była tyleż zaskakująca, co w pełni zasłużona. Ekipa prowadzona przez Larsa Walthera wygrała dzięki większej dyscyplinie taktycznej, realizacji przedmeczowych założeń i zneutralizowaniu najgroźniejszych elementów w grze rywali. W obecnym sezonie kielczanie mnóstwo bramek zdobywają dzięki kontratakom wykańczanym głównie przez Ivana Cupicia i Manuela Strleka. W sobotę w Płocku szybkich wyjść do przodu w wykonaniu mistrzów Polski było niewiele. Tak samo niewiele było rzutów z drugiej linii. – W ekipie naszych rywali jest sześciu klasowych rozgrywających, tymczasem w całej drugiej połowie goście zdobyli rzutami z drugiej linii ledwie dwie bramki – zauważył prezes Miszczyński.

Warto również podkreślić, że dla ekipy z Płocka w meczu z Vive Targami nie było straconych piłek. Gdyby wzorem koszykówki prowadzona była klasyfikacja zbiórek, gospodarze okazaliby się w niej zdecydowanie lepsi. W ataku każda piłka obroniona przez Marina Sego była chwytana przez jego partnerów z zespołu. Tymczasem jeśli rzut któregoś z nafciarzy został obroniony przez bramkarza lub zablokowany przez defensywę, natychmiast do walki „w parterze” ruszał któryś z gospodarzy. W większości przypadków walka taka kończyła się powodzeniem. Dzięki temu Orlen Wisła może być już niemal pewna, że po pierwszej rundzie zajmować będzie pierwsze miejsce w tabeli. Co więcej, ma szansę na wygranie całego sezonu zasadniczego, ponieważ kielczanie, marząc o wyprzedzeniu wicemistrzów Polski, musieliby pokonać ich u siebie różnicą co najmniej ośmiu goli.

Orlen Wisła Płock – Vive Targi Kielce 32:25 (16:16)
Sędziowali: Wojdyr, Kaszubski
Orlen Wisła: Sego, Wichary – Eklemović 2, Kavas 2, Ghionea 6, Twardo, Toromanović 4, Nenadić 7, Nikcević 4, Ilyes, Kubisztal 3, Paczkowski 1, Wiśniewski 3
Vive Targi: Szmal, Losert – Jurecki 4, Strlek 7, Lijewski 2, Musa, Zorman 3, Cupić 5, Buntić 1, Stojković 1, Grabarczyk, Rosiński, Jachlewski 1, Olaffsson, Tkaczyk 1.

Lars Walther: Dzisiaj jestem bardzo dumny z mojej drużyny. W pierwszych 10 minutach mieliśmy pewne problemy w obronie, zaczęliśmy za bardzo biegać po skrzydłach, potem zaczęliśmy grać bardziej zwarci w obronie i nasza gra zaczęła dobrze funkcjonować. Przez cały tydzień przygotowaliśmy się bardzo dobrze do tego meczu i nic nas nie zaskoczyło. Nasi zawodnicyi wiedzieli jak gra Vive i mądrze reagowali na grę przeciwnika. No i oczywiście mieliśmy dzisiajo Marina Sego, który bronił fantastycznie. Wichciu również obronił dwa rzuty karne w bardzo ważnych dla nas momentach. Ale najważniejsza była dzisiaj nasza drużyna, która miała wspaniałe wsparcie w postaci naszych fanów. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy przyszli dzisiaj do Orlen Areny i wierzyli w nas. To bardzo dla nas ważne

 Bogdan Wenta: Oczywiście gratulacje dla zespołu z Płocka. Myślę, że w przebiegu spotkania był na pewno zespołem lepszym i po 10 minutach drugiej połowy ułożył sobie grę tak, że pozwalało to wygrać dzisiaj dosyć dużą przewagą. Wygrał zespół lepszy, który pokazał więcej głowy w swojej grze, więcej determinacji. Jeśli chodzi o nas, to brakowało nam dzisiaj tych wszystkich argumentów. Przyjeżdżając tutaj już chyba przed meczem uwierzyliśmy, że jesteśmy faworytami. Wiedzieliśmy, że mamy tyle nazwisk w drużynie, ale nazwiska nie grają, grają ludzie. Jest to dla nas trudne, ale zespół Płocka był dzisiaj w każdym aspekcie, począwszy od bramki, poprzez grę w obronie, kontratak i atak pozycyjny, po prostu lepszy. Mam nadzieję, że będziemy mieli jeszcze szansę się poprawić.

Nikola Eklemović: Chciałbym podziękować zebranej dzisiaj w hali publiczności. Dzisiaj zagraliśmy bardzo dobry mecz, ale to jest tylko jedno spotkanie i musimy patrzeć cały czas do przodu, bowiem przed nami wiele ważnych spotkań. Ważne byśmy pracowali tak, jak do tej pory. Jestem przekonany, że jesteśmy na dobrej drodze.

Sławomir Szmal: Gratulacje dla drużyny z Płocka. Z mojej perspektywy wyglądało, że graliśmy mało agresywnie w obronie w pierwszej połowie. Wisła grała zdecydowanie bardziej agresywnie i to przez całe spotkanie. U nas ta agresja pojawiła się dopiero pod koniec spotkania. Na pewno brakowało w pierwszej połowie odbitych piłek, bo tych było bardzo mało. Sporo popełniliśmy też błędów, których w takich meczach na szczycie nie można popełniać.

NOWOŚĆ!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz