To miał być powrót Pawła Szkopka na tor w serii mistrzostw świata World Supersport, po nieszczęśliwym upadku ostatniego dnia marca w przejeździe treningowym przed wyścigiem na włoskim torze Imola, kiedy złamał nogę. Tymczasem lekarz zawodów przed szóstą rundą MŚ w San Marino po dodatkowym prześwietleniu nogi nie zgodził się na start motocyklisty z Dobrzykowa. Decyzja szefostwa teamu Bogdanka PTR Honda była szybka i konkretna. Polaka zastąpił Polak. Pawła Szkopka jego młodszy brat Marek (na zdjęciu). Niestety i popularnemu mikro-Szkopkowi nie udała się sztuka ukończenia wyścigu, ale debiut w World Supersport zaliczył. Podczas 13 na 22 okrążeń, kiedy celował w finisz w pierwszej dwudziestce, zaliczył uślizg koła i zetknięcie z asfaltem, co zakończyło jego udział w zawodach. Dwaj pozostali zawodnicy Bogdanki również zaliczyli upadki, jednak lider zespołu Sam Lowes do mety dojechał.
- Przymierzyłem się do mojego motocykla i wszystko było w porządku - mówił po decyzji lekarza zawodów 36-letni Paweł Szkopek. - Także lekarze z Clinica Mobile nie widzieli większych przeciwwskazań do mojego startu. Oficjalny lekarz zawodów zlecił jednak prześwietlenie nogi, na podstawie którego podjął decyzję o niedopuszczeniu mnie do startu. Kość piszczelowa wciąż nie jest w pełni zrośnięta. Co prawda byłbym w stanie przejechać wyścig, ale w przypadku ewentualnej wywrotki, obrażenia mogłoby być dość poważne, dlatego lepiej abym poczekał do kolejnej rundy - godzi się z decyzją dobrzykowianin.
Brat Pawła - Marek nie krył zaskoczenia nagłym powołaniem, ale nie przestraszył się wyzwania. Poprzednio startował na torze Misano w San Marino siedem lat temu, kiedy trasa wiodła jeszcze w odwrotną stronę.
- Marek jest jednak najlepszym kandydatem do roli zastępcy - stwierdził przed wyścigiem dyrektor grupy Igor Piasecki. - Aktualnie prowadzi zarówno w mistrzostwach Polski, jak i Alpe Adria klasy Supersport, a wielu polskich kibiców od dawna chciało zobaczyć go w mistrzostwach świata. Okoliczności może nie są idealne, ale wierzę, że Marek poradzi sobie w swoim debiucie MŚ - wyrażał nadzieję.
Tymczasem nieszczęścia dla teamu Bogdanki zaczęły się już na piątym okrążeniu, kiedy z wyścigiem pożegnał się reprezentujący w teamie Republikę Południowej Afryki Mathew Scholtz. Potem na półmetku wyścigu wywrotkę zaliczył jadący w pierwszej trójce stawki lider grupy Brytyjczyk Sam Lowes. Upadek pozbawił go cennych punktów, ale jak przystało na lidera, Brytyczyk dojechał do mety. Mimo że jego motocykl miał liczne uszkodzenia, zdążył zameldować się na 18. pozycji. Lowes po wyścigu w San Marino jest trzeci w klasyfikacji generalnej mistrzostw. Na pechowym, trzynastym okrążeniu uślizg koła przytrafił się Markowi Szkopkowi i dobrzykowianin nie ukończył wyścigu w swym debiucie.
- To był najgorszy wyścig z możliwych, ponieważ cała trójka naszych zawodników się wywróciła - ocenia bez ogródek zawody w San Marino Igor Piasecki. - Wracamy z San Marino bez punktów i nie jesteśmy z tego powodu zadowoleni – nie ma co udawać, że jest inaczej, ale takie są wyścigi. Podczas kolejnego wyścigu w Hiszpanii może być tylko lepiej, tym bardziej, że wciąż mamy w pamięci zwycięstwo Sama z przedostatniej rundy w Wielkiej Brytanii - dodaje jednak optymistycznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz