W późne niedzielne popołudnie skończyły się marzenia piłkarzy Wisły o uniknięciu degradacji do drugiej ligi. Wciąż licząca się w walce o ekstraklasę Pogoń Szczecin rozbiła na swoim boisku ekipę prowadzoną przez trenera Libora Palę 3:0 i tym samym przypieczętowała jej spadek. Oznacza to, że pierwszoligowa przygoda płockiego zespołu trwała tylko jeden sezon. W rozgrywkach 2012/2013 płocczanie ponownie będą musieli walczyć na boiskach drugoligowych. Kto – mimo degradacji – pozostanie w zespole, a kto odejdzie z Płocka? Tego na razie nie wiadomo. Podobnie, jak nie wiadomo, kto będzie trenerem. Czy pozostanie nim Libor Pala czy zarząd klubu zdecyduje się szukać nowego szkoleniowca. Odpowiedzi na te pytanie należałoby znać jak najszybciej.
Wisła, chcąc zachować cień szansy na utrzymanie statusu pierwszoligowca, musiała nie tylko wygrać w Szczecinie z tamtejszą Pogonią, ale też liczyć na porażki GKS-u Katowice lub Dolcanu Ząbki. Katowiczanie ulegli na wyjeździe Piastowi Gliwice 0:3, a Dolcan przegrał w Elblągu z tamtejszą Olimpią 1:4. Niestety, okazało się, że nie został spełniony najistotniejszy warunek walki o pierwszą ligę.
Płocczanie niemal od początku meczu musieli myśleć przede wszystkim o zabezpieczeniu dostępu do własnej bramki i odcinaniu od podań najważniejszych ofensywnych zawodników gospodarzy. Nie zawsze się to udawało, dlatego Krzysztof Kamiński nie mógł narzekać na brak zajęcia. Przez większą część pierwszej połowy „Kamyk” spisywał się jednak doskonale, zachowując czyste konto. Gdyby nie to portowcy dużo wcześniej zdobyliby prowadzenie, a potem zapewnili sobie jeszcze wyższe niż końcowe zwycięstwo. Nadeszła jednak 36. minuta, kiedy to po doskonałym dośrodkowaniu Roberta Kolendowicza precyzyjną główką popisał się Edi Andranina. Płocki bramkarz w tej sytuacji nie miał nic do powiedzenia.
Po zmianie stron Wisła musiała odważniej ruszyć do przodu. Podopieczni trenera Libora Pali starali się nękać defensywę Pogoni. Swoich sił próbował Mosart Alves, okazji do zdobycia bramki szukali również Ricardinho i Joao Paulo Daniel. Najbliżej szczęścia był Mosart, który w 67. minucie z dziesięciu metrów trafił w słupek. – Kto wie, jak potoczyłoby się spotkanie, gdybyśmy wykorzystali tę okazję. A tak pozostawało czekać i liczyć na zmęczenie rywali – komentował tuż po końcowym gwizdku trener Libor Pala. – Niestety, zamiast doprowadzić do wyrównania, straciliśmy kolejne bramki i skończyło się tak, jak się skończyło.
Drugiego gola dla miejscowych zdobył w 81. minucie ulubieniec szczecińskich kibiców Bartosz Ława. A bezradnych nafciarzy dobił dwie minuty przed końcowym gwizdkiem Kameruńczyk Donald Djusse. – To był praktycznie pojedynek Pogoń Szczecin kontra Krzysiek Kamiński. Brak pięciu zawodników z podstawowego składu bardzo wyraźnie odbił się na jakości naszej gry – spuentował czeski trener płockiego zespołu to, co działo się na boisku w Szczecinie.
Pogoń Szczecin - Wisła Płock 3:0 (1:0)
Bramki: Edi (42.), Ława (81.) i Djousse (88.)
Pogoń: Janukiewicz - Frączczak, Williams, Noll, Hricko - Budka (62. Ława), Golla, Akahoshi, Edi Andradina, Kolendowicz (78. Pietruszka) - Sotirović (59. Djoussé).
Wisła: K. Kamiński - Hiszpański (59. P. Kamiński), Wyczałkowski, Radić, Jaroń - Mosart (79. Zagurskas), Nadolski, Matar, Zembrowski, Ricardinho - Biliński (55. Daniel).
Żółte kartki: Noll (Pogoń) oraz Nadolski (Wisła).
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńPowyższy post został usunięty ze względu na użycie w nim słowa potocznie uważanego za obraźliwe
UsuńRedakcja