sobota, 8 października 2011

Tak się tworzy historię. Jutrzenka – MKS MOS Gniezno 23:16


Trzeci mecz rozgrywany przez szczypiornistki AZS PWSZ Jutrzenka przyniósł płocczankom pierwsze zwycięstwo w pierwszej lidze. Podopieczne trenerów Jarosława Stawickiego i Marka Przybyszewskiego w pełni zasłużenie pokonały w Blaszak Arenie MKS MOS Gniezno. Pierwsze skrzypce w zwycięskiej ekipie grały zdobywczyni ośmiu bramek Edyta Charzyńska, Aleksandra Rędzińska, która sześciokrotnie wpisywała się na listę strzelców oraz Marta Pietrzak, która doskonale spisała się w bramce.



Płocczanki zaczęły dość nerwowo, przez co w pierwszej fazie meczu musiały występować w roli drużyny goniącej wynik. Zawodniczki Jutrzenki grały wprawdzie twardo i uważnie w defensywie, jednak miały poważne problemy ze skutecznym wykańczaniem swoich akcji ofensywnych. – Po meczu w Tczewie wiele osób w nas zwątpiło. Dlatego od pierwszych minut robiłyśmy wszystko, aby udowodnić, że nadajemy się do gry w pierwszej lidze – powiedziała po meczu Aleksandra Rędzińska. – Walczyłyśmy ze wszystkich sił, udowadniając w ten sposób, że my również mamy płocki charakter i nie zamierzamy odpuszczać walki o żadną piłkę.

Tak ambitna gra musiała w końcu przynieść właściwe efekty. W 16. minucie było 5:4 dla Jutrzenki. – To historyczna chwila, bo nasze dziewczyny po raz pierwszy w swej historii wyszły na prowadzenie w meczu pierwszoligowym – zauważył jeden z kibiców.

Z biegiem czasu okazało się, że takich historycznych chwil było co nie miara – pierwsze prowadzenie dwoma, później trzema, czterema, a w pewnym momencie nawet i dziewięcioma bramkami (22:13 w 52. minucie). Nie mniej ważne były inne fragmenty gry o znaczeniu „historycznym”. Płocczanki trzy razy grały w podwójnym osłabieniu. Co ciekawe, za każdym razem zdołały wówczas zdobyć bramkę. Zresztą niemal każde wykluczenie jednej z zawodniczek Jutrzenki przynosiło miejscowym zdobycze bramkowe. – W takich sytuacjach spinałyśmy się jeszcze mocniej, chcąc udowodnić, że jesteśmy w stanie grać dobrze nawet wtedy, gdy jednej z nas brakuje na parkiecie – tłumaczyła po końcowej syrenie Aleksandra Rędzińska.

Ekipa prowadzona przez trenerów Jarosława Stawickiego i Marka Przybyszewskiego wygrała z gnieźniankami różnicą siedmiu bramek, chociaż w pewnym momencie prowadziła już nawet dziewięcioma oczkami. Płocczanki, mimo efektownej wygranej, zdają sobie sprawę, że mają jeszcze nad czym pracować. – Na pewno mamy jeszcze sporo do poprawienia. Przede wszystkim musimy nauczyć się wyprowadzania kontrataków. Zarówno w pierwsze jak i w drugie tempo – przyznała Aleksandra Rędzińska. – Na pewno trzeba też popracować nad współpracą drugiej linii z kołową, bo w ten sposób można zdobywać dużo więcej bramek niż do tej pory.

AZS PWSZ Jutrzenka Płock – MKS MOS Gniezno 23:16 (10:8)
Jutrzenka:
Pietrzak – Charzyńska 8, Neitsch, Klucznik, Laskowska 1, Jankowska, Krysiak 5, Rędzińska 6, Janiszewska 3, Zaremba, Przybysz, Kwasiborska.
MKS MOS: Kowalczewska, Herman – Szwedek 3, Podrzycka, Sawicka 2, Burdzińska 3, Stachowsiak 6, Bigoszewska 1, Tomaszewska, Ławniczak 1, Łuczak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz